-Lou weź kluczyki a ja zaniosę Annabel.
Usłyszałam Harry'ego .
Stwierdziłam że jeszcze trochę poudaję i nie pokażę że już nie śpię.
Poczułam powiew wiatru i usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi. Potem moja głowa znalazła się na kolanach Hazzy.
Teraz postanowiłam "zacząć się przebudzać". Przetarłam dłońmi twarz i powoli otworzyłam oczy.
Harry głaskał mnie po policzku i rozmawiał z jakąś blondynka siedząca obok kierowcy czyli Tomlinsona
- Gdzie jesteśmy?
-W aucie.
- A powiesz mi dlaczego? - ignorowałam fakt iż nie jesteśmy w nim sami
-Bo jedziemy na lotnisko .
-Słucham?! - usiadłam gwałtownie.
-Uspokój się.- szepnął mi do ucha.-Wszystko ci wytłumaczę ale potem.
- Kto to jest? - spytałam go na ucho i wskazałam przednie siedzenie.
-To jest Amanda. Dziewczyna Louisa. W samochodzie za nami jedzie Niall z Carrie. Narzeczoną.
- Mógłbyś mnie przedstawić? - walnęłam go w bok
-Tak ale spałaś - zaśmiał się cicho.-Amanda poznaj moją dziewczynę Annabel.
- Annabel , miło mi. - przedstawiłam się i po chwili dotarło do mnie, że Harry przed chwilą po raz pierwszy oficjalnie nazwał mnie swoją dziewczyną.
Pocałował mnie w skroń i poprawił na swoich kolanach. Po chwili dojechaliśmy na miejsce . Chłopak wziął mnie na ręce a ja zauważyłam, że jestem przebrana. Niósł mnie a ja oplatałam jego biodra. Miał też tą samą sportową torbę .
- Wytłumacz mi do cholery co się tu dzieje. Nie lubię nie wiedzieć.
-Lecimy do Las Vegas.
- Coś więcej? - starałam się zachować spokój.
-Więcej ci nie powiem
- No a szkoła?
-Wrócimy w poniedziałek.
Nic już nie powiedziałam. I tak niczego bym się nie dowiedziała.
Udaliśmy się na odprawę i wsiedliśmy di samolotu. Przez cały lot Niall i Louis rozmawiali ze mną nie jak nauczyciele jak normalni znajomi .
Byli strasznie śmieszni i fajni. Dowiedziałam się o Harrym dużo ciekawych rzeczy od nich.
-Przypierdolę ci Horan jak tylko wyjdziemy.- odezwał się w końcu gdy nastała kolejna salwa śmiechu spowodowana faktami o Harrym
- Spokojnie, nikomu nie powiem. - pocałowałam chłopaka w policzek.
Uśmiechnął się i objął mnie ramieniem. Jakiś czas potem wylądowaliśmy
Wyszliśmy w samolotu i odebraliśmy nasze bagaże
Taksówkami pojechaliśmy do hotelu
Każda para miała własny pokój, co każdemu odpowiadało. Weszliśmy do naszego. Był bardzo luksusowy i praktyczny.
Harry przyciągnął mnie do siebie i wpił się w moje usta.-Nie przywitałem się dzisiaj
Wybuchłam śmiechem i tym razem to ja go pocałowałam.
-Jesteś bardzo zła?
- Tylko trochę, bo nie wiem za wiele. Po co tu jesteśmy?
-Żeby się dobrze bawić...- chciał mnie pocałować ale wszedł Louis.
-Ty weź daj już dziewczynie spokój stary. Idziemy na miasto. Nooo już ruszać się .
- Ten pomysł mi się podoba.
-Bo ja same takie mam.
- Powiedzmy. - pocałowałam go szybko i wyszliśmy.
Chodziliśmy po mieście śmiejąc się rozmawiając. Robiliśmy dużo zdjęć i było świetnie. Wieczorem poszliśmy do jednego z największych kasyn
Pierwszy raz byłam w takim miejscu. To był inny świat. Świat w który bardzo łatwo było się wciągnąć
Dużo osób wychodziło stąd przegrana. Inni mieli to szczęście a nasi chłopcy mieli zabawę.
Razem z dziewczynami musiałyśmy ich od czasu do czasu uspokajać bo po prostu wariowali. Tej nocy chyba nigdy, przepraszam, na pewno nie zapomnę.
Wróciliśmy do hotelu lekko pijany śmiejąc się.
Każdy udał się do swojego pokoju w idealnym humorze.
Harry pociągnął mnie na łóżko tak, że siedziałam na nim
-Teraz mam ochotę na ciebie.
- Ok - powiedziałam głośno i go pocałowałam.
Zaczęłam rozpinać jego koszulę i odwiązywać krawat który wyjątkowo miał na sobie .
Kiedy jego górna garderoba została rzucana gdzieś za nas zaczęłam całować cały tors chłopaka.
-Ktoś tu chce dominować...- usłyszałam zachrypnięty głos i miałam wrażenie że ledwo to wydusił
- Zamknij się. - wróciłam do jego ust.
Przygryzł mi wargę zdejmując moją sukienkę. Rzucił ją gdzieś na bok i rozpiął mój stanie którego też się pozbył
Pieściłam ustami jego szyję i zaczęłam odpinać jego spodnie.
Zsunęłam je z jego bioder, a mężczyzn obdarowywał mój dekolt i piersi pocałunkami .
Jak zwykle rozpływałam się pod jego dotykiem. W krótce oboje byliśmy już całkiem nadzy.
Usiadł lekko mnie unosząc i opuszczając tak, że wypełniał mnie całkowicie sobą. Nasze ciała miały swój rytm i idealnie współgrały
Wplotłam mu ręce we włosy i szeptałam do ucha.
Oboje dyszeliśmy ale nie byliśmy spełnieni. To nastąpiło jakiś czas później bo kochaliśmy się długo .
Po wszystkim zasnęliśmy.
Obudziłam się rankiem a raczej w południe bo była 12. Harry leżał obok patrząc na mnie.
- Hej. - wyszczerzyłam się do niego.
-Hej.- pocałował mnie w czoło i nieobecnym wzrokiem spojrzał w okno.
- Coś się stało? - spytałam.
-Zastanawiam się. ..Annabel kochasz mnie?
- Wiesz.... Tęsknię nawet jeśli nie ma cię tylko chwilę, lubię wiedzieć że jesteś obok mnie, że mogę na ciebie liczyć. Kiedy wiem że mam cię spotkać martwię się czy będzie ci się podobać to jak wyglądam. Twój uśmiech jest włącznikiem mojego, jestem chorobliwie zazdrosna i nie potrafię przestać o tobie myśleć. Myślisz że można to nazwać miłością?
-Myślę ...- przerwał i spojrzał na mnie. Wziął moją rękę i przyłożył razem ze swoją do mojego serca.-Co czujesz tu Bells?
- Że chyba na prawdę cię kocham. - wyznałam cicho.
Podniósł mój podbródek i położył swoje usta na moich
Co to miało znaczyć? Czy to co powiedziałam coś zmieni? Odwzajemniłam pocałunek i położyłam dłoń na karku chłopaka.
Uśmiechnął się i odsunął wstając z łóżka. Ubrał się i wziął mnie na ręce stawiając na środku pokoju. Wyjął jakąś bieliznę i mi ją założył. To samo z resztą ubrań .
Czasem traktował mnie jak małe dziecko. Dlaczego nic nie odpowiedział?
-Czemu tak na mnie patrzysz?- zapytał zapinając mi bluzkę .
- Nie mogę?
-Możesz, ale patrzysz inaczej i marszczysz czoło kochanie.
- Nie ważne. Idziemy do reszty?
-Tak, chodź na obiad.- wziął mnie za rękę wyprowadzając z pokoju i prowadząc do restauracji. Przywitaliśmy się ze wszystkimi i usiedliśmy razem przy stole. Rozmawialiśmy jedząc obiad. Harry był trochę nieobecny. Jego dłoń spoczywała na moim kolanie i czasem na mnie spojrzał i uśmiechnął się .
Odwzajemniałam gest. Nie chciałam dać po sobie poznać że sytuacja z rana mnie dręczy.
-Zabiorę Anę na spacer dołączymy do was wieczorem.- odezwał się i wyciągnął mnie z hotelu .
- Tak Harry chętnie pójdę z tobą na spacer, nie musisz pytać...
Zaśmiał się obejmując mnie w talii i idąc w kierunku parku. Co chwila całował mnie we włosy.
- Fajnie tak nie martwić się o to że ktoś cię zobaczy.
-Gdyby to ode mnie zależało nie wrócilibyśmy do Londynu. Kupiłbym dom, zamieszkali byśmy razem..
- Zastanów się nad tym co mówisz.
-Wiem co mówię.- odparł poważnie.