sobota, 19 października 2013

Farewells and Returns

-Moja mama cię polubiła.- zauważył nalewając sobie whisky
- Niby skąd to wiesz?
-Znam ją i widziałem .
- To bardzo miła kobieta.
-No w sumie. Jak się nie wkurzy.-usiadł na sofie i wziął mnie na kolana
- Poważnie jej o mnie mówiłeś?
-Tak. - odparł opierając podbródek o moje ramię.-Opowiadałem jej jaka jesteś .
- Aha. - ziewnęłam.
-O nie. Nie będziesz spała panno Meyers .
- Może jednak? 
-nie ma nowy .- zostawił mój kieliszek i swoją szklankę.
- Ale twoja mama potrafi tak zmęczyć człowieka...
-Kochanie- wziął mnie na ręce.- Zaraz się ożywisz.- kierował się na górę do sypialni.
- Ale ja cię będę prowokować na lekcjach. - zaśmiałam się złośliwie.
-Nie masz litości? - jęknął stawiając mnie na panelach.- Odwróć się.
- Tak tylko sobie głośno myślę. - mówiłam stając do niego tyłem.
Rozsunął zamek mojej sukienki i położył mnie na łóżku. 
Zaczęłam rozpinać jego koszule podczas gdy on na mnie patrzył.
Powoli ściągnęłam ją z ramion mężczyzny i rzuciłam, gdzieś na bok.
Przyciągnęłam go za kark bliżej siebie i złączyłam masz usta w namiętnym pocałunku.
Oddał pocałunek, zdejmując moje ręce z szyi. Założył mi je za głowę, przywiązując do barierki łóżka.
- Co robisz? - zaśmiałam się.
-Przywiązuję cię jak na razie.- musnął moje usta. - chcesz widzieć?
Pokiwałam głową na tak.
Podniósł się zdejmując swoje spodnie. Rozsunął moje nogi, delikatnie je całując
To było bardzo przyjemne jednak moje ograniczone ruchy strasznie mnie denerwowały.
-Czyja jesteś?- spytał przesuwając wargami po mojej szyi.
- No nie wiem.. - droczyłam się z nim.
-Czyja?- powtórzył łapiąc mój podbródek.
- Twoja. - chciałam go pocałować ale był za daleko.
-Właśnie.- wsunął język do moich ust, muskając moje podniebienie.
Całował mnie, a ręce miał oparte bo obu stronach mojego ciała.
Gdy zabrakło nam tchu. przeniósł się na mój dekolt. Rozdarł moją bieliznę, pieszcząc piersi i brzuch.
- No i zniszczyłeś - walnęłam go stopa w żebra.
-Kupię ci nowy. Nie ruszaj się, bo nogi też ci zwiążę. - wychrypiał wsuwając we mnie dwa palce.
Wygięłam się łuk. Patrzyłam w sufit oddając się przyjemności.
-Dobrze ci kochanie?- spytał również mnie całując.
- Myhym...- tyle byłam w stanie powiedzieć.
Prawie szczytowałam przez tą pieszczotę, ale nie pozwolił mi dojść. Wyjął z szuflady obok łózka foliową paczuszkę i zdjął bokserki. Chwilę później czułam go w sobie.
Było mi tak dobrze. Chłopak znowu odnalazł moje usta i złączył je ze swoimi.
Oplotłam nogami jego biodra, a on przyspieszył. Odsuwał się na chwilę i znów mnie całował.
Doszliśmy w tym samym czasie. Chłopak jeszcze raz mnie pocałował i położył się obok.
Powoli rozwiązał moje ręce nic nie mówiąc.
Uśmiechnął się do mnie cmoknęłam go w rozgrzany policzek
-Musisz zacząć brać tabletki.- powiedział kładąc głowę na mojej klatce.
- Tabletki, przecież ty się zabezpieczasz. - popatrzyłam na niego.
-Tak, ale jeśli będziesz brała tabletki, ja nie będę tego musiał robić.- pocałował mnie w brzuch.
- Dobra, pomyśle o tym.
Przeniósł głowę na poduszkę i przyciągnął mnie do siebie przytulając.
Wtulona w niego po chwili zasnęłam.
Poczułam ciepłe usta na swojej szyi, co mnie obudziło. Otworzyłam oczy widząc Harry'ego 
-Dzień dobry Ana
- Dobry. - odpowiedziałam.
-Usiądź
- Nie chce mi się...
-Kochanie.- podniósł mnie i usadowił na łóżku dając jedzenie
- O jedzonko. - od razu się ożywiłam
Ogarnął mi kosmyki włosów , uśmiechnął się i zaczął karmić.
-Muszę wyjechać.
Zakrztusiłam się tym co właśnie jadłam.
-Annabel... spokojnie
- Ale gdzie?
-Do LA
- Ale po co masz tam jechać? Wyjeżdżasz czyli na stałe?
-Po prostu muszę. Nie wiem czy na stałe.
- Nie możesz mi powiedzieć po co?
-Nie, ale wrócę. Jedz.
- Nie chce jeść, straciłam apetyt. - wstałam i poszłam do łazienki się ogarnąć.
Po parunastu minutach wróciłam. Harry od razu przyciągnął mnie do siebie.
-Co byś zrobiła, gdybym wyjechał i nie wrócił?
- Doszłabym do wniosku że widocznie nic cię tu nie trzymało, tęskniłabym... no i uświadomiłabym sobie że jesteś skończonym dupkiem.
-Ale tak nie jest. Muszę załatwić parę spraw i wrócę do ciebie.
- Ale co to takiego że nie możesz mi powiedzieć, no i co ze szkołą? - spytałam.
-Na chwilę ktoś mnie zastąpi, a dokładnie to Tomlinson. W LA mieszka moja była, która jest teraz poważnie chora. Jadę zapłacić za jej zabieg.
- Ołł... no dobra, to bardzo miłe z twojej strony.
-Pomogę jej tylko i wrócę. Chcesz jechać ze mną na lotnisko? Zostawię ci auto i nim wrócisz do domu
- Tak, pojadę, ale nie będę wchodzić na halę lotniska, ktoś mógłby nas zobaczyć. - powiedziałam cicho.
-Nikogo tam nie będzie przecież idą jutro do szkoły i do pracy. Chodź myszko.-wziął mnie za rękę i sprowadził na dół, a zaraz do auta.
- To kiedy lecisz?
-Teraz.- odparł.
- Więc dlaczego do cholery dowiedziałam się dopiero przed chwilą?!
-Bo ja się dowiedziałem rano.
Nic już nie powiedziałam tylko pojechaliśmy na lotnisko.
Harry wysiadł z samochodu, biorąc sportową torbę na ramię. Wziął mnie za rękę i weszliśmy do terminalu.
Cały czas przygryzałam dolną wargę ze zdenerwowania
Przed odprawą mężczyzna wyciągnął do mnie ręce, aby przytulić.
Podeszłam do niego i wtuliłam się zaciągając zapachem jego perfum.
Objął mnie mocno i pocałował w szyję.
- Kiedy mogę się ciebie spodziewać spowrotem?
-Nie długo. Obiecuję. Będziesz tęsknić?- wyszeptał cały czas mnie tuląc.
- Pewnie, będzie nudno na lekcjach muzyki.
-Louis nie jest taki zły.- wziął moją twarz w dłonie. - Masz być w całości jak wrócę.- pocałował mnie czule
- Postaram się, też tam uważaj.. - posłałam mu blady uśmiech.
Pogłaskał mnie po policzku i odsunął się odwracając.
- Harry.. - chłopak odwrócił się, a ja szybko do niego podeszłam i go pocałowałam
Już za nim tęskniłam... a nie wiem na ile wyjedzie. Oddał i przedłużył pocałunek.
-Wrócę.- wyszeptał jeszcze raz, musnął moje usta i zniknął za bramkami.
Nie chciałam patrzeć jak jego samolot odlatuje więc poszłam do auta i wróciłam do domu.
W poniedziałek weszłam do sali muzyki licząc, że jednak będzie, ale go nie było. Nawet nie słuchałam co mówił Louis. Jakoś dziwnie mi było bez Stylesa. Wtorek minął tak jak wcześniejszy dzień. Szłam do szkoły, wracałam , odrabiałam lekcję i szłam spać.
Był już czwartek i właśnie miałam hiszpański, braliśmy jakiś nowy czas więc starałam się uważać, żeby nie mieć zaległości
Dzisiaj miałam również poprawę z fizyki. Wyuczyłam się tych odpowiedzi i stojąc przed Malikiem starałam się nie stresować
Zadawał mi pytania, a ja odpowiadałam jak maszyna, byle mieć to z głowy.
-Dobra, trója. Idź na przerwę.
- Dziękuję. - wyszłam z klasy zadowolona z siebie.
Potem miałam jeszcze wf i wróciłam do domu. Zrobiłam sobie obiad i porozmawiałam trochę z mamą.
Już jutro piątek i wolne. Tęskniłam za Harrym. Brakowało mi jego docinków. Chyba zaczynałam się do niego przyzwyczajać i to aż za bardzo.
Nie wiem czy to było dobra, ale nic nie mogłam poradzić. Położyłam się na łóżku z jego marynarką w rękach i tak zasnęłam. Następnego dnia po lekcji biologii poszłam pod salę od muzyki. Nie chciałam tej lekcji, bo jeszcze bardziej uświadamiałam sobie, że go dziś tu nie ma,
Świadomość że pojechał do swojej byłem też mi nie pomagała. To miłe że chciał jej pomóc ale to jednak była kiedyś jego dziewczyna.
chyba byłam zazdrosna, ale nie chciałam się do tego przyznać. W raz z dzwonkiem weszłam do klasy zajmując miejsce na krześle, obok reszty uczniów. Wzięłam swój notes i zapisywałam co mi przyszło do głowy.
-Dobry klaso.- usłyszałam.- Też się za wami stęskniłem, ale więcej entuzjazmu. Lekcja muzyki to nie religia.
Podniosłam głowę i zobaczyłam te loczki i zielone oczy. Ledwo się powstrzymałam żeby do niego nie podbiec.
On spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął.
Wróciłam do swojego zeszytu i starałam się nie myśleć że już wrócił i jest tak blisko.
-Tak, więc teraz posłucham piosenek, które wykonać w musicalu. Annabel Meyers dla ciebie napisałem kolejny tekst, jakbyś mogła to się z nim zapoznaj.- podał mi kartkę
Wróciłam do swojego zeszytu i starałam się nie myśleć że już wrócił i jest tak blisko.
- Ok - powiedziałam cicho.
-Jeśli chcesz to z tobą zaśpiewam.
- Teraz? - popatrzyłam na niego.
-Tak teraz, nie mamy dużo czasu.
- No dobra
Wziął mnie za rękę prowadząc do pianina.
Skarciłam go wzrokiem. Mimo wszystko żadnej dziewczyny nie trzymał za rękę a teraz patrzyła na nas cała klasa.
Usiedliśmy przy instrumencie, a mężczyzna zaczął grać. Razem zaczęliśmy śpiewać.
Piosenka mi się spodobała i fanie się ją śpiewało.
-Świetnie Annabel. Ćwiczyłaś gdy mnie nie było?
- Nie za wiele proszę pana.
-Yhym, no ale dobrze ci idzie.- pochwalił mnie i wróciliśmy do reszty.
Gdy lekcja się skończyła, czekałam tylko aż cała klasa opuści pomieszczenie
Wszystkie dziewczyny oczywiście mówiły jak to za nim tęskniły i takie różne rzeczy.
Trochę mnie to drażniło, ale przecież był mój, a nie ich.
Ten pajac szczerzył się do nich, chociaż mówił żeby dały już spokój. Czy on chciał wzbudzić we mnie zazdrość?!
Dziewczyny powoli opuściły klasę, uśmiechając się anielsko. Została tylko nasza dwójka
Wiedziałam że nadal jesteśmy w szkole więc musimy się pilnować, co oznaczało, że ja muszę pilnować nas oboje bo on zazwyczaj o tym nie myślał.
Zamknął drzwi pomieszczenia i podszedł do mnie.
-Witaj diablico.
- Witał się pan już dzisiaj ze mną panie Styles, przecież właśnie mieliśmy lekcję.
Objął mnie uśmiechając się.
-Teraz się przywitam inaczej.
- Jesteś w szkole głupku. - upomniałam go.
-A kto mnie widzi?- przyciągnął mnie muskając moje usta.
- Teraz może nikt ale to nie zmienia faktu że powinieneś się pilnować a nie jak zwykle ja muszę to za ciebie robić
-Oczywiście panno Meyers.- pogładził mnie po policzku i odsunął się, odwracając i idąc do biurka.
- Łatwo poszło. - powiedziałam do siebie. - Jak wyjazd? - spytałam.
-Za bardzo tęskniłem, ale wszystko załatwiłem.
- Będzie miała operacje? - nie powinno mnie to interesować a jednak było mi szkoda tej dziewczyny.
-Już się odbyła w prywatnej klinice w Szwajcarii.
- To dobrze. Jak ona ma na imię tak w ogóle?
-Karina.- mruknął otwierając czarną teczkę z piosenkami.- Jak fizyka?
- Zdałam, możesz być dumny.
-Jestem kochanie.- uśmiechnął się patrząc na mnie.- Idź na lekcję, potem mamy pianino.
- Ok. Do zobaczenia. - wyszłam lecz zatrzymałam się w drzwiach. - A i Styles?
-Słucham.
- Tęskniłam.
-Już myślałem, że nie.
Po tym poszłam na lekcje.
Angielski minął szybko i bez kartkówek. W lepszym humorze niż rano ruszyłam na pianino.
Weszłam do klasy gdzie był już chłopak i robił coś na swoim telefonie.
Podeszłam bliżej, aby mnie zauważył.
- Jestem - powiedziałam odkładając torbę.
-No to gramy.- odłożył telefon i podszedł do pianina wskazując abym ja też usiadła.
Naciskałam biało czarne klawisze, czując jak usta Harry'ego całując mój bark i ramie.
Dałam mu kuksańca w bok i pokazałam głową żeby skupił się na grze.
-Jaką masz bieliznę? - spytał po 5 minutach gdy mu się znudziło patrzenie tylko jak gram.
- Ładną - odpowiedziałam nie przerywając gry.
-Graj, graj.- pokiwał głową i przeczesał sobie grzywkę.
Zaśmiałam się pod nosem i zaczęłam grać jakąś głupią i śmieszną melodie.
Po godzinie zakończyłam lekcję, a Harry uznał, że dobrze mi poszło .
Razem wróciliśmy do domów. Oczywiście chłopak wziął mnie do siebie.
-Głodna jesteś?- spytał odwieszając marynarkę na wieszak w holu.
- Trochę. - przyznałam.
-Chodź.- wziął mnie za rękę i odgrzał obiad. Posadził mnie na blacie, rozsunął moje nogi i po prostu zbliżył się i przytulił.
Odwzajemniłam gest i położyłam głowę na jego ramieniu.
-Tydzień to za długo.
- Tak mniej więcej o 7 dni. - zaśmiałam się.
On również się zaśmiał i spojrzał na mnie. Ujął moją twarz i pocałował.
Uśmiechnęłam się przyciągnęłam go bliżej na jego koszule.
Pocałunek był namiętny i stęskniony, aż w końcu się odsunęliśmy opierając o siebie nasze czoła.
- Co tam robiłeś przez tyle czasu?
-Płaciłem, latałem z jednego krańca świata do drugiego i takie tam.. nuuudy. - mruknął nakładając obiad.
Zjedliśmy i cały czas opowiadałam mu co się działo jak go nie było. Wszystkie szczegóły.
-Uzależniłaś się ode mnie.- zsumował na końcu.
- No moooże...
-Nie może, ale na pewno. Masz na coś ochotę?- spytał zamykając okno i odwracając się do mnie.
- Wino - powiedziałam bez namysłu.
-Od tego też się uzależniłaś.- pocałował mnie w czoło i wyjął kieliszek oraz butelkę, ale nie podał mi, a poszedł na górę. Wrócił po jakiś 15 minutach. Wziął mnie na ręce i niósł do łazienki. Paliły się tylko świeczki. Wanna stojąca na środku napełniona była wodą, pianą i płatkami róż. Obok niej na schodku stał kieliszek wina, abym mogła po nie łatwo sięgnąć. Pachniało ... kwiatami i perfumami Harry'ego, ale to może dlatego że stał za mną.
- Jejku.. - powiedziałam z zachwytu.
-Miło zaczniesz weekend, a zobaczysz co jutro będzie.- wyszeptał mi do ucha i całując mnie po szyi przesuwał ręką po mojej talii co raz niżej do końca mundurku.
- Jutro będzie sobota - ledwo powiedziałam.
-Tak, ale bardzo fajna sobota. - zostawiał ślady na mojej skórze nadal przesuwając się dłonią.
- A co w niej będzie takiego fajnego.
-Zobaczysz
Odwróciłam się przodem do chłopaka. Jego ręce cały czas badały moje ciało.
Mogę cię rozebrać ?
- Niech będzie że ci pozwalam. Za to jaką kąpiel przygotowałeś.
-Oh dziękuję.- zdjął moją koszulę i krawat. Powoli kucnął i zsunął spódniczkę
Na widok mojej bielizny uśmiechnął się do siebie i wrócił do przerwanego zajęcia.
-Dla kogo się tak seksownie ubrałaś, skoro mnie nie było?- zapytał, gdy byłam już naga,
- Dla nikogo. Nikt mi pod mundurek nie zagląda. - powiedziałam wchodząc do wanny.
-No powiedzmy.- mruknął siadając na krawędzi i podając mi kieliszek.
- Dziękuję - powiedziałam i wzięłam od niego lampkę.
Pocałował mnie delikatnie w czoło i bawił się moimi włosami
- Za często u ciebie śpię. Chyba muszę tu przynieść parę swoich rzeczy bo nigdy nic nie mam.
-Kupiłem ci nowe, są w garderobie. odparł masując mi kark i ramiona.
- Zdecydowanie za dużo tego wszystkiego.
-Ja zdecyduje, kiedy będzie za dużo. Tu obok leży moja koszula, jak się wykąpiesz ubierz się i zejdź na dół.- pocałował mnie w usta i wyszedł z łazienki.
- Ja zdecyduje kiedy będzie za dużo...- przedrzeźniałam go myjąc się.
Jeszcze trochę poleżałam w ciepłej i pachnącej wodzie i powoli wyszłam. 
Wytarłam się i tak jak powiedział Harry ubrałam jego koszule i w niej zeszłam na dół.
Tym razem czekała na mnie kolacja przy świecach.
- I ja mam być tak ubrana?
-Tak. Chodź.- podał mi dłoń i odsunął krzesło.
Usiadłam, a on zajął swoje miejsce.
Razem zjedliśmy pyszną kolację. Czułam jak wino rozprowadza się po moim całym ciele. 
- Było pyszne, dziękuję.
-Nie ma za co.- uśmiechnął się i poszedł posprzątać. Usiadł na sofie i wziął mnie na kolana.
- W ogóle dziękuję za cały ten wieczór.
-Może być takich więcej. - pocałował mnie w usta.- Strasznie za tobą tęskniłem.
- Harry nie było cię 5 dni....ale ja też tęskniłam.
-Tak, ale jestem do ciebie przyzwyczajony. Że widzę jak się budzisz, jak zasypiasz, jak jesteś obok.
- To niedobrze - stwierdziłam.
-Nic nie poradzę.
- Dlaczego rozstałeś się z tamtą dziewczyną? - spytałam nieśmiało.
Spojrzał na mnie lekko się uśmiechając.-Bo jej nie kochałem. Bo mnie zdradziła. Bo miała dziecko z innym.
- Sporo tego.
-Uzbierało się.- westchnął znów przeczesując grzywkę. Zaczął o czymś myśleć, bo przygryzł wargę .
- Co jest? - dźgnęłam go palcem w brzuch
-Nie nic. - pokręcił głową.-Nie zanudzam cię ?
- Nie, fajnie tak z tobą siedzieć.
-Kiedyś byłem w twoim wieku prawda? Nigdy nie było tak dziewczyny chodziły za mną jak teraz. Zawsze musiałem się starać i zabiegać a potem była wielka satysfakcja, że się udało. Tak było z Kariną. Myślałem że to miłość. Dawałem jej wszystko czego chciała a ona ...ona poszła do mojego przyjaciela.- zakończył patrząc na szklankę stojącą na stoliku
- Przykro mi. - powiedziałam cicho.
-Trudno.- popatrzył na mnie.-Co chcesz robić myszko?- zmienił wyraz twarzy i ton głosu .
- Nie wiem, dobrze mi tu
-Mi też.- objął mnie i przyciągnął bardziej do swojego torsu .
- Uwielbiam twoje perfumy - powiedziałam mu w ramię
-Uwielbiam twój szampon .
- Fajnie że ci się podoba.
Pocałował mnie we włosy i zaczął kołysać .
- Przez ciebie oduczę się sama zasypiać.
-Bardzo dobrze. Mówiłem ci zamieszkaj ze mną.- gładził moje kolano i wtulał twarz w zagłębienie mojej szyi .
- Przecież żartuje, jakoś sobie poradzę.
-Ale ja nie żartuje.- wymruczał .
- Nie, nie teraz.
-Dlaczego?- całował moją szyję i dekolt
- Ty nadal jesteś moim nauczyciele. - wyprostowałam się.
-Nikt nie musi wiedzieć że ze mną mieszkasz. To nic nie zmieni. Będziesz budziła się w moim łóżku będę robił ci co rano śniadanie będę całował na pożegnanie gdy wsiądziesz do swojego auta. Będę z tobą wracał do domu i cieszył się że jesteś.- podniósł mój podbródek musnął go i wrócił do szyi
- Jesteś kochany, ale na pewno nie zamieszkam z tobą przed końcem roku szkolnego. Poza tym moi rodzice mogą mnie odwiedzić. Lubią wpadać niezapowiedziani. No wiesz, sprawdzają mnie.
-Wtedy powiesz im prawdę. - odsunął swoje usta ode mnie.-Proszę Annabel zamieszkaj ze mną .
- Nie chce o tym teraz rozmawiać
-Dobrze. Więc o czym chcesz rozmawiać Bells?
- Co myślisz o automacie ze słodyczami w szkole? No nie patrz tak na mnie, moim zdaniem to dobry pomysł.
-Nie no ona mnie naprawdę zaraz wkurwi.-.wzniósł oczy ku niebu
- Ale Harry ja pytam poważnie? 
-To pogadaj z Liasiem. W ogóle to jutro spotkamy się z Horanem i Tomlinsonem ale to nie wszystko. I nie denerwuj się oni wiedzą i traktują cię jak moją kobietę.
- Nie, nie, nie ja się nie zgadzam.
-To mnie przekonaj żebym tego nie zrobił .- wzruszył ramionami.
- Albo po prostu nigdzie nie pójdę. - wystawiłam mu język.
-Oj Ana...- pokręcił głową. -Ja cię zaniosę jak będę musiał .
-Przecież możesz się z nimi sam spotkać.
-Ależ nie. Nie mogę ci więcej powiedzieć ale będzie wspaniale.
- Właśnie mówiłeś, że to będzie fajna sobota. - zrobiłam obrażoną minę.
-No właśnie. I taka będzie. Obiecuję .
- Jasne.. - prychnęłam.
-Skarbie jeśli mówię że będzie to tak będzie.
- Oni przyjdą tutaj? - spytałam.
-Tak, ale na chwilę .
- o matko... - opadłam zrezygnowana na jego tors.
-Jesteś taka kusząca...- wymruczał po chwili.
- Spadaj. - położyłam mu po omacku dłoń na twarz.
-I niedostępna.- dodał szybko i pocałował moje palce każdy po kolei
- Peszek kolego. - złapałam go za policzek i zrobiłam na zwanego "bobasa".
-Mów to temu drugiemu koledze .
- Jasne.
Przechylił się na bok i przytulił do poduszki.
Wstałam z niego i poszłam do kuchni się napić. Wzięłam szklankę i poszłam na schody. 
- Idę spać! - krzyknęłam za sobą.
-Jasne.- usłyszałam .
Poszłam na górę i weszłam do sypialni Hazzy.
Łóżko było w takim stanie jak tydzień temu co przywołało wspomnienia.
Odłożyłam szklankę i położyłam się zagrzebując w pierzynę.
Zamknęłam oczy starając zasnąć. Po jakimś czasie drzwi się cicho otworzyły
Chłopak trochę pohałasował i po chwili poczułam że kładzie się koło mnie.
Objął mnie delikatnie i wtulił się w moje plecy .
Mruknęłam zadowolona i po chwili zasnęłam.

---------------------------------------------------------

Witam kochani!
Chcąc wam wynagrodzić tak długą nieobecność dodaje tak długi rozdział.
Matko jest was tak strasznie dużo, to cudowne...
Proszę pokażcie swoją obecność
Sami wiecie jakie to ważne dla nas.
To co jak będzie?
Stęskniam sie wiecie?
Annabel jest już napisana w całości, pomóżcie nam dotrwać do końca. 
Serdecznie zapraszam na resztę naszych blogów ;)

wtorek, 1 października 2013

Mom And Shopping

Leżał na trawie patrząc w niebo.
Stanęłam nad nim i się do niego uśmiechnęłam.
- Będę już szła.
-Nie.- zrobił smutną minkę i wyciągnął do mnie ręce.
- Siedzę tu cały dzień. - powiedziałam siadając na nim okrakiem.
Położył mi dłonie na biodrach.
-Ale ja nie chcę, abyś szła. 
Zaśmiałam się.
- Nie rozczulaj się tak, bądź mężczyzną. - walnęłam go w pierś.
-Wątpisz w moją męskość? - nagle jego wyraz twarzy się zmienił. Uśmiechał się, ale podniósł brew do góry.
- Nie, nie wątpię - powiedziałam spokojnie.
-Zostań. Jak tam siedzisz w domu to się zastanawiam co robisz, a tak to wiem.
- Mogę ci powiedzieć co będę robić.
Pokręcił głową i wskazał palcem, abym się pochyliła.
Zrobiłam jak prosił i moja twarz było przy jego.
-Jak ty mówiłaś.. że jak twój nauczyciel całuje?
- Dobrze?
-Dobrze?
- Bardzo dobrze.
-Jesteś pewna?- delikatnie rozwarł wargi
- Mój nauczyciel całuje najlepiej na świecie, nikt nie może się z nim równać! Zadowolony?
-Taka odpowiedź jest prawidłowa.- wpił się w moje usta.
Uśmiechnęłam się przez pocałunek i położyłam dłoń na jego policzek.
Odsuwaliśmy się od siebie i znów łączyliśmy nasze wargi.
- Harry, idę do domu. - przypomniałam mu
-Nie. - zaprzeczył.- Zostaniesz. Dla mnie.
- Nie, pójdę do domu. - powiedziałam naśladując jego głos.
-Mówię, że nie.- podniósł się i od razu mnie i zaniósł do środka.
- Przestań się wygłupiać.
-Mówię poważnie. Idziemy zrobić kolację.- wniósł mnie do kuchni
- Nie jestem głodna.
-Potowarzysz mi, bo mam ochotę na wino.- usadowił mnie na blacie i wyjął butelkę.
- A ja ma ochotę pójść do domu, ale ktoś mi nie pozwala. - wskazałam na niego palcem.
-Ojoj.- pocałował mnie w czoło.- A potem weźmiesz ze mną kąpiel
- Nie. - wystawiłam mu język i założyłam ręce na piersi.
-Nie? Ale ja cię nie wypuszczę kochanie do domu.
- Dobra, to będziemy siedzieć i na siebie patrzeć. - wzruszyłam ramionami.
-Też ciekawie.- stanął przede mną podając mi truskawkę
Chciał mnie nią nakarmić ale wyrwałam mu ją z ręki i sama włożyłam sobie do ust.
-Annabel robi się nie posłuszna.
- Sam mówiłeś że nie chcesz tych które robią wszystko co powiesz. Masz problem kochanie.
-Masz rację nie chcę. Dlatego cię nie zostawię tak łatwo...- pocałował mnie za uchem i podał kolejną truskawkę
- Byłeś głodny. - powiedziałam łapiąc go za rękę w której trzymał owoc.
-Niestety nie mam osoby karmiącej.- mrugnął do mnie i uwolnił się z uścisku podał mi tym razem kieliszek do ust.
- Styles przeginasz. - powiedziała po tym jak połknęłam dosyć sporą ilość alkoholu jaką wlał mi do ust.
-Ależ nie droga Annabel. - uśmiechnął się odstawiając kieliszek. Znów mnie podniósł wynosząc z kuchni.
- Chcę iść do domu. - powiedziałam już chyba setny raz.
-Aż tak ci ze mną źle?
- Nie, bardzo mi z tobą dobrze, ale jestem tu cały dzień. Teraz trzeba trochę pomieszkać
-Możesz być kolejny, jutro jest sobota.- szedł po schodach.
- Dziękuje za pozwolenie, ale chyba nie skorzystam. - uśmiechnęłam się do niego
-Ale ja cię bardzo, bardzo ładnie proszę. Stanął na piętrze przypierając mnie do ściany i głaszcząc po policzku.
- Jaki ty jesteś uparty.
-Poznałaś moją kolejną cechę.
- Tylko na twoje nieszczęście tą cechę mamy wspólną.
-Jesteś z lutego. Jesteś baranem czyż nie?
- Nie, jestem wodnikiem. Ale co do miesiąca masz rację.
-Jeszcze mi powiedz, że z 1 to padnę...
- Pomyliłeś się o dzień.
-Poważnie mówisz? - spojrzał na mnie nawet zaskoczony
- No tak, co w tym takiego? - zdziwiłam się.
-Jestem starszy od ciebie o 4 lata i jeden dzień.
Schowałam twarz w jego szyi i zaczęłam się śmiać
-Łatwiej zapamiętam, kiedy masz urodziny myszko.
- Dzień po tobie. 
-Dokładnie. - cmoknął mnie w policzek i wniósł do łazienki. Ale innej niż byłam ostatnio. Ta była większa, miała szklany prysznic i dużą, okrągłą wanną na środku.
- Ale ładna. - wyrwało mi się.
-Podoba się...- objął mnie od tyłu i lekko przytulił. 
-Tak, jest genialna. Ale nie powiedziałam że nie jestem już zła.
-Staram się ciebie udobruchać. - rozsunął powoli moją sukienkę.
- Ty chyba myślisz tylko o jednym. Może ja nie mam ochoty. - drażniłam się z nim bo wiedziałam już że raczej mnie do tego mojego domu nie puści.
-Teraz myślę o kąpieli, a nie o seksie.- odparł.- Spokojnie, rozbiorę cię i jeśli chcesz to wyjdę.
- Nie ma z tobą zabawy... N-nie musisz wychodzić.
-Na pewno? - spytał zsuwając mój materiał po talii, aż opadł do kostek.
- Na pewno - powiedziałam bardziej do siebie niż do niego
Rozpiął mój stanik, po czym odwrócił mnie w swoją stronę i kucnął zsuwając dolną część mojej bielizny
Stałam śledząc uważnie każdy jego ruch.
Podniósł się musnął moje usta po czym puścił wodę która po chwili wypełniła całą wannę. Uniósł mnie i powoli opuścił na tafle wody
- Ta wanna jest duża, też się zmieścisz.
-Spokojnie zaraz.- odsunął się i rozebrał. Po chwili już był obok mnie. Jego ręce błądziły po całym moim ciele wmasowując żel i balsam 
- Jak próba? - przypomniałam sobie.
-Dość dobrze. Brakowało tylko ciebie. I twojego głosu. Odwróć się.- poprosił .
Zrobiłam jak poprosił. 
- A lekcje?
-Nudne. Nie miałem na kogo patrzeć.- przyznał myjąc moją szyję .
- Ale mi słodzisz...
-Wystarczy że na ciebie spojrzę to mnie bierze na czułości.-oparł głowę o mój bark .
- Awww... Kochany jesteś. - odwróciłam się i go pocałowałam.
Uśmiechnął się i oddał pocałunek. Długa była ta kąpiel. Później Harry wyszedł owijając ręcznik wokół pasa. Podał mi puchaty materiał sam mnie wycierając. Potem zostawił mnie nagą przy wannie i sięgnął po satynowy szlafrok który nałożył na moje ramiona i zawiązał.
- Dziękuję. Zacznę przychodzić do ciebie na kąpiele.
-Możesz tu zamieszkać - zaśmiał się i powtórnie mnie uniósł idąc do sypialni 
- Jasne. Znienawidziłbyś mnie.
-Nie sądzę księżniczko.- postawił mnie na łóżku i wszedł do garderoby. Wrócił będąc już w bokserkach.-Dziś śpisz nago. Chcę cię podziwiać.- zsunął gładki i śliski materiał z moich barków .
- Chyba cię pogięło! - popatrzyłam na niego jak na idiotę
-Nie. Jesteś moja i chcę na ciebie patrzeć.- odłożył szlafrok na bok i położył mnie na łóżku odsuwając kołdrę .
- Ale to krępujące. Daj mi się ubrać.
-Nie krępuj się, nie wstydź. Jesteś piękna.- złożył na moim ramieniu pocałunek -Kobieca. Na szyi.- Idealna.- na ustach.
- Ale ja nie lubię spać nago. - wymyśliłam szybko.
-Nie lubisz? Chcesz mi powiedzieć że sypiałaś nago ?
- Tak, a co? Nie wolno? Próbowałam i mi się nie podobało. - skłamałam pewna siebie. - Koniec gadania, napatrzyłeś się już. Daj mi jakąś koszulkę.
-Nie.-położył się obok i przyciągnął mnie do swojej klatki .
- Ty jesteś niemożliwy. Nie chce spać przy tobie nago no....- marudziłam trochę zła.
-A co jest ze mną nie tak przepraszam?- spojrzał na mnie urażony.
- Coś chyba jest skoro nie pozwalasz mi się ubrać - dogryzłam mu.
-Nie. Jestem facetem nie dziw się, że mnie pociągasz seksowna dziewczyno a że nie masz ochoty na tooo to chociaż chcę cię podziwiać. Śpij już, jutro mam dla ciebie niespodziankę.- pocałował mnie w czoło .
- Idiota. - powiedziałam pod nosem.
-Bo się zastanowię nad oceną panno Meyers - pocałował mnie jeszcze raz i przykrył kołdrą -Dobranoc Ana 
- Branoc. - przykryłam się szczelniej i zasnęłam.
Rano obudził mnie zapach naleśników i kawy.
Przeciągnęłam się i wstałam. Ubrałam tym razem koszule chłopaka. Zapięłam trzy środkowe guziki i weszłam na dół.
Harry chodził po kuchni w samych jeansach. Śpiewał pod nosem i nakrywał do śniadania .
- Hej - powiedziałam do niego.
-Hej śliczności - objął mnie jedną ręką w talii
- Jak ci się podobam? - zakręciłam się wokół własnej osi.
-Bardzo, bardzo mi się podobasz skarbie. - znów mnie objął i nalał do kubka kawy.-Jeszcze jak pomyślę że nie masz bielizny pod spodem podobasz mi się jeszcze bardziej.- pocałował mnie w skroń
- To sobie nie myśl.
-Głodna?- spytał podając mi gorący napój .
- Głodna - potwierdziłam.
Usiadł na krześle i wziął mnie na swoje kolana powoli karmiąc.
- Ręce mam jeszcze sprawne. - zaśmiałam się i wyjęłam mu z ręki naleśnika i dałam mu do buzi.
-Ale usługuje swojej kobiecie.- uśmiechnął i karmiliśmy siebie nawzajem.
Jestem twoją kobietą? - podniosłam brwi.
-Tak. Przecież jesteś moją Ana.- przypomniał mi i zatrzymał mój podbródek w dwa palce -Czekolada...- powoli zlizał słodkość i ucałował moje usta
- Gdyby na początku roku ktoś powiedział mi że będę sypiać z nauczycielem to chyba zabiłabym go śmiechem.
-Myślę że na twoim miejscu moja reakcja byłaby podobna .
- Przespałeś się kiedyś z jakąś uczennicą, nie licząc mnie oczywiście. Tylko szczerze.
-Nie. Ty jesteś pierwsza i ostatnia.
- Ostatnia mówisz?
-Tak. Otwórz usta.- podał mi kolejny kęs naleśniki .
- Podnieca cię fakt że sypiasz z uczennicą? - spytałam z pełną buzią.
-Tak. - znów wytarł mi czekoladę.
- Jak to będzie na naszych lekcjach?
-A jak chcesz aby było?- spytał podnosząc się ze mną. Oplotłam jego pas nogami a ręce zawiesiłam na szyi. Wstawił naczynia do zmywarki i patrzył na mnie.
- Jak powinno być. - powiedziałam
-Ana będzie jak zawsze.- westchnął.-Teraz lec się ubrać myszko bo jedziemy.
- Gdzie?
-To jest niespodzianka .
- Nie możesz mi powiedzieć?
-Nie.
- Ale nikt nas nie zobaczy? - upewniłam się.
-Nie.-zapewnił mnie
- No dobra. - pobiegłam na górę.
Ubrałam swoją sukienkę ogarnęłam się i wróciłam na dół. Harry wkładał portfel do kieszeni spodni i sięgał po kluczyki od auta
- Możemy jechać. - powiedziałam
-No to zapraszam panią.- otworzył mi drzwi.
Wsiadłam , a po chwili swoje miejsce zajął również Harry.
Ruszyliśmy poza Londyn. Jechaliśmy dość długo aż dotarliśmy do Manchesteru.
- Co my tu robimy?
-Idziemy na zakupy .
- A co będziemy kupować?
-Ubrania.- wziął mnie za rękę prowadząc do centrum handlowego. Chodził ze mną po sklepach i kazał wybierać ubrania
- A ta bluzka? Co myślisz?
-Świetna.- powiedział siedząc na kanapie.-Poczekaj chwilę.- kilka minut później wrócił z dwoma sukienkami i spodniami.-Przymierz.
- Mam dużo sukienek. - powiedziałam. I tak dużo mi już kupił.
-Przymierz.- pocałował mnie .
Weszłam do przymierzalni i ubrałam pierwszą sukienkę. Wyszłam żeby pokazać się Harremu.
-Wiesz że pięknie kochanie.- uśmiechnął się .-Musimy ci jeszcze kupić bieliznę .
- Ale ja to wszystko mam.
-Nową bieliznę. Trochę bardziej kobiecą niż sportową .
- Co ty? - popatrzyłam na niego.
-No co?
-Idziemy po bieliznę? - popatrzyłam na niego krzywo.
-tak. Przebieraj się zapłacę i idziemy .
- Za dużo na mnie wydajesz.
-Mam to mogę wydawać a ty sobie głowy nie zawracaj.
Kiedy szliśmy do kolejnego sklepu postanowiłam zapytać o coś co męczyło mnie już dłuższy czas.
-Bells.- wziął mnie za rękę prowadząc bo szlam wolno .
- Idę, idę. - powiedziałam wyrwana z zamyślenia.
-O czym tak myślisz myszko?
- Tak sobie. Mówiłeś że Tomlinson to twój przyjaciel tak?
-Tak.
- On wie...to znaczy mówiłeś mu? - spytałam nieśmiało.
-Tak, wie.
- Wie? - chyba byłam pewna że zaprzeczy.
-Wie. Mówiłem ci, że go mało obchodzi z kim sypiam .
- Powiedziałeś mu że się z tobą przespałam?
-Nie.- zaprzeczył.-Taki ci przykład dałem. On wie tylko że między nami nie jest tylko stosunek nauczyciel uczennica.
- I nic do tego nie ma? Nie opieprzył cię czy coś?
-Nie. - wprowadził mnie do sklepu.
- Dziwnie będę się czuć na w-f.
-A nie na muzyce?- zaśmiał się .
-Na muzyce to ty nie chcesz wiedzieć co ja będę myśleć. - uśmiechnęłam się do niego znacząco.
-A co ja będę myśleć ..- westchnął i pocałował mnie w skroń. Przez następne pół godziny wybieraliśmy mi różne zestawy bielizny
- Nie pokaże ci się w tym. - powiedziałam do Harrego przez drzwi.
-Skarbie proszę..
- Sama się wstydzę do lustra popatrzeć. - wyjaśniłam.
-Otwórz mi.
- Dobra, ale nie dotykasz mnie jasne? Tylko patrzysz.
-Jasne.
Otworzyłam drzwi i wpuściłam go do środka.
Oparł się o ściankę i na mnie spojrzał. -Ślicznie i pociągająco. Zedrę to z ciebie dziś w nocy .
- To nie ma sensu tego kupować, poza tym dzisiaj śpię u siebie.
-Jest sens. Zobaczymy kotku .
- Znowu mnie uwięzisz?
-Czytasz mi w myślach ? Dziś będzie bardziej drastycznie .
- Dobra, trochę się boję.
-Nie masz czego. Będzie tylko przyjemność. Przymierz kolejny zestaw.- poprosił .
- Jeszcze jeden? - zdziwiłam się.
-Yhym.- mruknął wychodząc
Zmierzyłam jeszcze kilka i powiedziałam że nie założę już ani jednego.
Mężczyzna zapłacił za kolejne zakupy i skierowaliśmy się z powrotem do Londynu. Zostawił moje torby w sypialni i poprosił abym się przebrała a sam poszedł zrobić obiad.
Wybrałam zestaw który był najmniej wyzywający i go ubrałam.
Potem założyłam nową sukienkę i zeszłam na dół. Obiad się gotował a my siedzieliśmy w ogrodzie kiedy ktoś zadzwonił do drzwi. Harry przeprosił mnie na chwilę i poszedł otworzyć
Byłam ciekawa kto to mógł być. Siedziałam i czekałam na powrót chłopaka.
Wszedł do pokoju z kobietą w średnim wieku. Wyglądała jak jego mama.-Mamo kompletnie zapomniałem, że przyjedziesz na obiad ale to nic. Poznaj Annabel. Ana poznaj moją mamę.
- Dzień dobry - powiedziałam wstając. Myślałam że go zabije w tamtej chwili. - Miło mi panią poznać.
-Mnie również Annabel. Harry o tobie opowiadał . Naprawdę jesteś uroczą dziewczyną.- uśmiechnęła się. Jakiś czas później usiedliśmy przy stole. Miejsce obok mnie zajmował oczywiście Hazz który próbował mnie uspokoić. Dużo rozmawialiśmy i w pewnym momencie czułam jak ręka mężczyzny z mojego kolana niebezpiecznie się przesuwa. Przecież tu była jego mama ...
Popatrzyłam na niego surowym wzrokiem. 
- Ma pani cudowne buty. - na prawdę mi się podobały.
-Hah buty? Dziękuję.- zaśmiała się. -Wyglądasz na młodszą od mojego syna. Ile masz lat?- zapytała kiedy Harry delikatnie masował moje udo uśmiechając się do mamy.
- 19 - złapałam jego rękę i odsunęłam.
-O to nie dużo młodsza. Masz rodzeństwo?- spytała.
- Jestem jedynaczką.
-O. Harry ma siostrę ..- odpowiedziała a brunet nalał nam wina. Porozmawiałyśmy jeszcze i musiała już jechać. Ojczym Harry'ego po nią przyjechał. Gdy tylko wyszła mężczyzna wziął się za sprzątanie .
Pomogłam mu przez poszło mam dużo szybciej.
                                     ----------------------------------------------------------
Co ja wam moge powiedzieć? Szkoła, szlaban, wszystko. Od razu przepraszam też za Everlasting, na którym długo nie pojawia się początek tej cudownej historii. Jestem ciekawa ilu z was tu czekało;)

Obserwatorzy