piątek, 30 sierpnia 2013

Honest Conversations

Annabel

Wróciłam do domu i dokładnie w momencie kiedy zamykała drzwi zadzwonił telefon. Pewnie mama.- pomyślałam odbierając.

- Halo?
-Cześć córcia. Jak tam? Wszystko dobrze? Jak w szkole?- zasypywała mnie pytaniami a ja sumiennie odpowiadałam.
- Mamo wypytałaś mnie już chyba o wszystko. - śmiałam się.
-Masz chłopaka ?
- Mamo! Nie interesuj się tak... N-nie mam - dodałam po chwili.
-Serio?
- Z nikim nie chodzę.
-A masz kogoś na oku?
- Ale jesteś uparta.. - westchnęłam. - Powiedzmy że to takie złudzenie, bo raczej nic z tego nie będzie.
-To znaczy? No mów. Jaki jest. Jak wygląda.
- Nie chce o tym gadać.
-Annabel.. co jest?
- Po prostu nie wszystko jest tak jakbym tego chciała. - usiadłam na fotelu.
-Czyli? Zranił cię ?
- Nie, wręcz przeciwnie jest bardzo....kochany. Tylko że to niczego nie ułatwia, a komplikuje.
-Dlaczego?
- Mamo i tak już popełniłam głupstwo, wielkie, nie mogę dopuścić do kolejnego.
-Annabel mów natychmiast bo zrobię nalot na dom i będziemy gadać w cztery oczy.
- No ale co ja mam ci powiedzieć?! - spanikowałam. Tylko mamy mi tu jeszcze brakuje.
-Co się stało . Co zrobiłaś że uważasz za głupie?
- Uległam.
-Ule ...o Jezu ...
- Mamo...to jest trudne. - otarłam łzę z policzka.
-Ale to o co chodzi? Przespał się z tobą i zostawił?
- No właśnie o to chodzi że nie. I to jest najgorsze.
-Nic nie rozumiem. To chyba dobrze że cię nie olał.
- Mówiłam że to pokręcone.
-To mi wytłumacz.

- jestem zmęczona, nie martw się o mnie.
-Dobrze. Pogadamy jeszcze o tym. Do zobaczenia.
- Pozdrów tatę. - rozłączyłam się. Odłożyłam telefon i zamknęłam oczy. Cały dzień nie dochodziło do mnie co zrobiliśmy tej nocy. Najgorsze jest to jak bardzo mi się to podobało. Żałowałam? Nie. Bałam się konsekwencji . Musiał to skończyć, nie chciałam ale musiała. To nie mogło się nigdy więcej powtórzyć. Gdzieś około 19 ktoś zapukał do moich drzwi. Ze szczoteczką w buzi poszłam otworzyć.
-Cześć An. Słodko wyglądasz, pasta ci cieknie, możemy pogadać ?
Wytarłam brodę i przepuściłam go w drzwiach.
- Siadaj, zaraz przyjdę.

Pobiegłam do łazienki i dokończyłam mycie zębów. Ogarnęłam się i wróciłam do Harry'ego.
- O czym chciałeś pogadać? - spytałam stając w drzwiach.
-Usiądź.
- Postoje. - patrzyłam się na swoje stopy.  Podszedł do mnie obejmując.
 -To co się wydarzyło...- chciałam coś powiedzieć ale mnie uciszył.-Nie przerywaj mi. Chciałem tego. Właśnie z tobą i nie chcę abyś pomyślała że cię wykorzystałem jako naiwną uczennicę. Tak nie jest. Zależy mi na tobie. Podobasz mi się .
- Mówiłeś to już. Ja też tego chcę.....ale zrozum to nie jest takie proste. Jesteś moim nauczycielem, dochodzi to w ogóle do ciebie?
-Dochodzi i wiem że to wszystko utrudnia, ale możemy spróbować.
- Właśnie o to chodzi ze chociaż nie wiem jakbym chciała to nie możemy. - chyba wolałabym żeby mnie nienawidził.
-Możemy. - zbliżył się jeszcze bardziej -Skończysz tą szkołę i będzie po problemie a teraz możemy to ukrywać.
- Dlaczego nie odpuścisz? Po prostu dajmy sobie spokój - podniosłam na niego wzrok.
-Nie dam rady odpuścić. Jestem twój Annabel .- po tych słowach pochylił się i złączył nasze usta w delikatnym i czułym pocałunku. Kiedy się od siebie odsunęliśmy spojrzałam mu w oczy.
- Dlaczego? Tyle dziewczyn zrobiłoby co tylko byś chciał...

-Nie chcę ich. Chcę tę dziewczynę która nie zrobi wszystkiego co będę chciał.
- Ale ja się boję. - przyznałam.
-Ja też.
- J-ja sama nie wiem. To złe.
-Co jest złe?- głaskał mój policzek.-Wiesz że cały dzień tęskniłem .
Na te słowa mimowolnie się uśmiechnęłam.
- Złe jest chociażby to że tęskniłeś. - odpowiedziałam.

-To będę niegrzecznym chłopcem bo będę częściej tęsknił i częściej robił złe rzeczy.
- Dlaczego utrudniasz? To jest nie fair, to ty powinieneś mnie upominać, karcić, opieprzać, mówić że tak nie wolno... - dźgałam go palcem w klatkę.
-Mam cię karcić?- podniósł brew do góry .
- Wiesz o co mi chodzi. - walnęłam go w ramię.
-Oczywiście że wiem - pociągnął zębami delikatnie moją wargę.
- No chyba jednak nie.
-Powiedz mi.- przyparł mnie do ściany.-Kto lepiej całuje? Twój nauczyciel czy kolega?
- Ale to zostanie między nami?
-Ależ oczywiście panno Meyers.
- Mój nauczyciel umie to robić na celujący, on co najwyżej dostałby dopuszczający.
-Ah tak.- podniósł mnie umiejscawiając na swoich biodrach.
- To znowu zmierza w złym kierunku.
-Już ci powiedziałem, że dobrych rzeczy nie robię - przeszedł na kanapę i położył się tak, że siedziałam na nim.
- Do ciebie nic nie dociera. - powiedziałam zrezygnowana.
-A do ciebie dotarło że nie odpuszczę. Wygodna ta kanapa. Mogę na niej spać ?
- Chcesz tu spać? - popatrzyłam na niego z góry.
-Samotnie mi w moim domu jak pomyślę że ty tu również sama siedzisz.
Wybuchłam śmiechem. Jego mina sprawiła że ze śmiechu musiałam oprzeć się czołem o jego tors.
-Co ja takiego zabawnego powiedziałem ?- podniósł palcami mój podbródek.
- Twoja wypowiedź. - poprawiałam sobie włosy dalej na nim siedząc.
-A to śmieszne że czuję się samotny?
- Nie, zdecydowanie nie. Może powinieneś sobie kupić psa?
-Wystarczy mi taka jedna siedząca na mnie. A tak poważnie to mogę dziś tu spać czy nie?
- No przecież cię nie wyrzucę. - uśmiechnęłam się.
-Oh jak miło - położył mi ręce na plecach -To może jako grzeczna i posłuszna dziewczynka pójdziesz spać aby jutro móc wstać do szkoły ?
- No tak bo to ja jestem ta grzeczna.
-Szczerze to nie powiedziałbym ale stwarzajmy pozory.
- Przestań - poczułam że robię się czerwona.
-Nie przestanę. Uwielbiam jak to robisz.- zauważył głaszcząc mój policzek.
- Ale ja tego nie lubię. - wystawiłam mu język. Przyciągnął mnie do swoich ust i namiętnie pocałował. Nieśmiało oddałam pocałunek podpierając się dłońmi o jego tors.
-Teraz możesz iść spać.-odparł gdy się odsunęliśmy .

- Jak chcesz skorzystać z łazienki to się nie krępuj. Drugie drzwi na lewo.
-Dziękuję za informację.
- Proszę bardzo. - uśmiechnęłam się i chciałam z niego wstać.
Przytrzymał mnie jeszcze na chwilę. Przejechał dłońmi po moich nogach i uśmiechnął się, pozwalając mi w końcu wstać
- To idziesz to tej łazienki?
-Zaraz pójdę, na razie oglądam sufit
- Podoba się? - zaśmiałam się.
-Baardzo. Ta struktura hmm aż przyjemnie patrzeć.- podniósł się siadając. - To gdzie ta łazienka?
- Drugie drzwi po lewej. - pokazałam odpowiedni kierunek.
-dzięki.- cmoknął mnie w policzek i ruszył w głąb korytarza.
Poszłam na górę i weszłam pod kołdrę w swoim ciepłym łóżeczku. Byłam zmęczona, psychicznie chyba nawet bardziej niż fizycznie.
Zamknęłam oczy, czując się senna. Po kilku minutach zasnęłam.



---------------------------------------

No po pierwsze drogie panienki, która oprócz mnie miała kisiel w gaciach na THIS IS US?!
Żyję tym filmem!
Jest rozdział lecz z przykrością stwierdzam iż pod ostatnim rozdziałem było kiepsko z komami.
Co jest?

sobota, 24 sierpnia 2013

It's Just Dinner

To po prostu wspólne zjedzenie kolacji. Wspólny wieczór, nic więcej, żadna randka. Ubrałam tym razem czerwoną sukienkę i gotowa weszłam do łazienki. Zrobiłam lekki makijaż i wyszłam z domu kierując się do willi Harry'ego . Przed jego drzwiami wzięłam głęboki wdech. 
- To tylko kolacja. - powiedziałam do siebie i zapukałam. Otworzył mi po dwóch minutach. Zapinał spodnie otwierając nogą szerzej drzwi.

-Hej wchodź.
- Hej - odpowiedziałam.
-Idź do kuchni aaa ja idę się ubrać.- skierował się na górę a gdy wrócił był w koszuli.
- Dobra. - poszłam w kierunku tego pomieszczenia. Ja chodziłam po kuchni a Harry patrzył na mnie trzymając w dłoni szklankę whisky.
- Wiesz, to śmieszne uczucie. - powiedziałam przerywając ciszę.
-O czym mówisz?- zapytał lekko wyrwany z zamyślenia.
- Jesteś tylko 4 lata starszy i mnie uczysz. Przecież to śmieszne. Między moimi rodzicami jest 5 lat. - kroiłam cukinie.
-No tak. Ja nie mam studiów pedagogicznych. Jestem po muzycznej, więc tu wiek do uczenia muzyki nie ma znaczenia.
- To wiele wyjaśnia.
-Podoba mi się twoja sukienka.
- Dziękuje - posłałam mu uśmiech i powróciłam do przerwanego zajęcia. Podszedł do barku w salonie oraz witryny ze szkłem i wyjął wino. Nalał do kieliszka przystawił mi delikatnie do ust bo ja nadal gotowałam.
- Czyli jednak chcesz mnie upić. - zaśmiałam się.
-Może.- przesunął mi włosy na drugie ramię i podał kolejny łyk .
- Harry usiądź i mi nie przeszkadzaj, jak skończę to będę pić. - mówiłam ze śmiechem.
-Mogę ci pomóc ?- odstawił kieliszek kładąc ręce na moje biodra.
- Po prostu usiądź. - ruszyłam się z miejsca niby idąc po sól.
-Nie, bo mnie dekoncentrujesz. Chcę ci pomóc .
- Hmm...no to zetrzyj ser dobra?
I takim sposobem razem skończyliśmy kolację. Zanieśliby ją na stół siadając .
- Mam nadzieję że zapiekanka będzie panu smakować. - podałam mu jego porcję.
-Nie wątpię panno Meyers.- zjedliśmy kolację rozmawiając. Z butelką wina usiedliśmy w ogrodzie na huśtawce .
- Słyszałam że dałeś Lily scenariusz, ponoć ma go skleić że tak powiem. Dobry wybór, ta dziewczyna ma świetne pomysły, wiesz że dyrektor jest jej wujkiem?
-Tak. Coś Liam wspominał. Dla ciebie też coś mam.- podał mi dwie kartki.-Jedna to Little Things którą ci śpiewałem. Ta druga to The Climb. Zaśpiewasz je.
- Chyba dam radę. - powiedziałam.
-Świetnie.- zaczął powoli śpiewać jeden utwór prosząc abym się dołączyła . Zrobiłam to. Skończyliśmy śpiewać.
- Masz świetny głos - przyznałam.

-Ty masz lepszy. Taki kojący.- znów odgarnął mi włosy z czoła.
- To chyba jesteś głuchy.
-Nie. Chodź do środka. Jest chłodno.- objął mnie i wprowadził do domu.
- Mówiłam ci już że masz ładny dom?
-Mówiłaś . Mówiłem ci że masz ładne nogi?
- Nie mówiłeś. - naśladowałam jego głos. Wino w moim organizmie sprawiło że nie miałam mu za złe tej uwagi. Przyciągnął mnie do siebie patrząc w oczy,
- I nie powinieneś - dokończyłam.
-Dlaczego by nie? Tak pięknej dziewczynie należą się komplementy.
- Miło że tak uważasz. - uśmiechnęłam się do niego delikatnie mając nadzieje że zakończy ten temat.
-Mogę cię pocałować ?
- Dlaczego to ja muszę być tą rozsądną? - spytałam.
-Jestem rozsądny ale podobasz mi się .
W tym momencie mnie zatkało. Przecież to niemożliwe. Jestem nijaka, a on mówi że mu się podobam? Po tym co powiedział będzie mi jeszcze trudniej wmawiać sonie że on jest mi obojętny, a przecież nie może być inaczej. Tak nie wolno.
-Naprawdę. Podobasz mi się słodka Annabel..-przejechał dłońmi po mojej talii.-Twój głos, twoje spojrzenie, twój uśmiech. Wszystko.
- Nie mieszaj mi w głowie, proszę.
-Chcę cię tylko uświadomić co ze mną robisz .- przejechał wargami po mojej szyi.
- Ale to bardzo, bardzo źle...
-Nic na to nie poradzę Bells.- przyssał się do mojej skóry zostawiając na niej ślad swoich ust.
- Harry nie pomagasz. - ledwo mówiłam.
-Po prostu ulegnij.- jego ręką delikatnie zahaczała o dolną krawędź mojej sukienki.
Jego dotyk zdecydowanie nie powinien tak na mnie działać. 
- Jesteś nauczycielem, a ja uczennicą...

-Nie teraz. Teraz jestem mężczyzną, a ty kobietą. Nie jesteśmy w szkole a w moim domu.- wsunął rękę pod materiał co już w ogóle spowodowało że nie myślałam . Za cholerę nie wiem dlaczego ale odsunęłam się od niego delikatnie. Mężczyzna chciał coś powiedzieć, ale nie pozwoliłam mu na to i mocno i zachłannie go pocałowałam. Nasze oddechy przyspieszyły. Przyciągnął mnie bliżej do siebie, a ja wplotłam palce w jego włosy. Wdarł się językiem do moich ust i objął dłońmi mój kark. Tak cudownie całował. Chciałam więcej i wiedziałam że on też tego pragnie. Przesunął ręce w dół moich pleców i zacisnął palce na moich pośladkach, aby unieść mnie i usadzić na swoich biodrach. Złączyłam swoje ręce na jego karku i nie przestawałam go całować. Było mi w tej chwili tak dobrze. Odsunęliśmy się na chwilę, aby złapać powietrza po czym znów połączyliśmy nasze usta. Zaczął kierować się na schody. Moja ręka przeniosła się na jego tors i zaczęłam rozpinać guziki jego koszuli. Wniósł mnie na piętro i przyparł gwałtownie do ściany. Nie miałam cierpliwości i po prostu szarpnęłam za materiał zdzierając go z ramion mężczyzny. Złożyłam na jego ustach jeszcze jeden krótki całus i zaczęłam wędrówkę ustami po jego szyi. Jęknął cicho, gdy przygryzłam zębami jego skórę. Pachniał tak pociągająco. Otworzył drzwi od sypialni i rzucił mnie na łóżko . Nie musiałam długo czekać a już jego ciało znajdowało się na moim. Przejechał nosem po moim policzku, a potem ustami przez dekolt . Nie potrafiłam opisać przyjemności jaką sprawiały mi jego pieszczoty. Przesunął dłońmi po moich udach równocześnie przejeżdżając językiem po mojej wardze . Rozchyliłam usta przez co znowu nasze języki tańczyły ze sobą. Podniósł mnie lekko i rozsunął moją sukienkę. Moje ciało wygięło się w łuk co tylko ułatwiło mu zadnie. Pozbył się materiału rzucając go gdzieś na podłogę. Jego dłonie znalazły się na moich piersiach. Odnalazłam znowu jego usta, a rękami jeździłam po jego nagim torsie. Powoli rozpiął mój stanik i zaczął wędrówkę wargami po moim brzuchu. Czasem przejechał po nim językiem. To zwykła kolacja nic więcej.- zaśmiałam się przypominając sobie te słowa. Spojrzał na mnie i delikatnie się uśmiechnął. Pogładził mnie po policzku patrząc w oczy. Podniosłam się lekko by móc znowu dosięgnąć jego ust. Długi i namiętny pocałunek a zaraz po nim mężczyzna powoli zaczął pozbywać się moich koronkowych majtek. Ucałował wnętrze moich ud i rozpiął pasek spodni. Pomogłam mu się ich pozbyć i już po chwili oboje byliśmy nadzy i ciężko oddychaliśmy.
-Jesteś jeszcze niedotknięta.- wyszeptał. Nic nie powiedziałam tylko bawiąc się jego loczkami znowu odnalazłam jego usta. Uniósł lekko moje biodra i wszedł we mnie a moje dziewictwo poszło w nie pamięć. Poczułam ból o którym wcześniej zapomniałam. Cały czas ręce miałam w jego włosach i lekko za nie ciągnęłam.
-Przepraszam.- wydyszał przyśpieszając swoje ruchy. Odczuwałam coraz większą przyjemność. Wbijałam mu paznokcie w plecy a gdy wyszeptał mi do ucha abym jęczała posłusznie wykonałam jego polecenie. Mój głos rozchodził się po całej sypialni. Poczułam dziwne uczucie w podbrzuszu. Miałam osobiste niebo na ziemi w tam tej chwili. Chwile potem doznałam chyba największej przyjemności. Fala gorąca rozlała się po moim ciele. Opadłam na materac przygnieciona przez Harry'ego. Muskał moje usta wyrównując oddech. Jego grzywka opadała mu na spocone czoło.
-Dziękuję. Byłaś wspaniała.- musnął jeszcze raz moje wargi i położył się obok. Nic nie powiedziała tylko zmęczona wtuliłam się w poduszkę.
-Dobranoc Bells .
- Dobranoc panie Styles. - mruknęłam cicho. Przykrył mnie kołdrą i pocałował w policzek. Razem odpłynęliśmy.

Harry

Obudziłem się jak zwykle gdy muszę iść do pracy. Obok mnie słodko spała Annabel. Przejechałem ustami po jej plecach i wstałem ubierając się. Dziewczyna chyba nie zamierzała jeszcze się budzić, nie dziwię się że nie wyrabia się rano. Pokręciłem rozbawiony głową i zszedłem zrobić śniadanie . Piłem kawę kiedy usłyszałem szybkie zbieganie po schodach i po chwili trzaśnięcie drzwiami wejściowymi. Dokończyłem śniadanie i autem pojechałem pod dom Ann . Długo nie wychodziła. W końcu podszedłem do drzwi i zapukałem. Nie otwierała. Było cicho i spokojnie. Musiała pojechać autobusem albo iść na nogach. Jak na złość nie miałem z nią dzisiaj lekcji, ani zajęć z pianina. Musiałem z nią pogadać. Dojechałem do szkoły. Akurat była przerwa. Szukałem jej na korytarzu. Nigdzie nie mogłem jej znaleźć, postanowiłem stać jakiejś dziewczyny z jej klasy.
- Dzień dobry panie Styles. - zobaczyłem Lily.

-Dzień dobry Lily. Widziałaś Annabel ?
- Tak, widziałam ją dzisiaj, poszła chyba do ubikacji, ale spotka ja pan na 4 lekcji, ma być pierwsza próba musicalu, nie wiem czy pan słyszał, w końcu ma ja pan prowadzić. O i wie pan co?! Wuje...to znaczy pan dyrektor zgodził się na scenę pocałunku, no wie pan między Annabel, a jakimś kapitanem naszej drużyny czyli chyba Mike'iem. Scenariusz jest już zatwierdzony przez dyrektora, o matko tak strasznie się cieszę!
-słucham ?!- wykrzyknąłem a ciśnienie skończyło mi maksymalnie.-Ona nie będzie się z nikim całować. Nie ma mowy ...i tak cudem chce wziąć w tym udział.
- Ale ona się już zgodziła, było trudno ale ją namówiłam. Będzie super!
Przetarłem twarz zdenerwowany
.-Nie ma kurwa mowy.- powiedziałem do siebie. Dziewczyna popatrzyła na mnie i delikatnie się uśmiechnęła. 
- Do zobaczenia proszę pana.

Ominąłem ją i poszedłem do pokoju nauczycielskiego. Wreszcie była próba. Kazałem im na razie przećwiczyć piosenki a wzrokiem odszukałem Annabel. Stała i razem z kilkoma dziewczynami przypinała dekoracje.
-Świetnie dziewczyny. Bardzo ładnie. Ann chodź na chwilę.-poprosiłem
- Ale ja muszę tutaj...no ten robić...to. - pokazała na dekoracje.
-Chodź na chwilkę.- powtórzyłem . Odłożyła to co trzymała i poszła za mną. Przez je twarz przebiegało na prawdę wiele emocji.
-Dwie sprawy. Po pierwsze nie ładnie tak rano wybiegać .
- Musiałam coś załatwić. - podrapała się po głowie, patrząc wszędzie tylko nie na mnie.
-Kłamiesz i spójrz na mnie. Nie uciekaj mi dobrze?
- A ta druga sprawa? - spytała.
-Nie będziesz się całować.
- Słucham? Nie rozumiem.
-Na scenie no - westchnąłem.-Nie będziesz całować się z Mike’iem.
- A to. Lily mi dzisiaj o tym mówiła tylko nie wiedziała jeszcze z kim. Ponoć dyrektorowi spodobał się ten pomysł. To nic wielkiego. - mówiła cicho. Jakby mogła to założyłaby chyba pelerynę niewidkę, gdyby takowa istniała. Złapałem ją za ramiona delikatnie zmuszając aby na mnie spojrzała.
-Bells nie unikaj mnie. Jakoś to odkręcę nie będziesz się całować.
- Sam mówiłeś żebym się poświęciła, nie przesadzajmy. Jeden głupi pocałunek. - wzruszyła ramionami. Złapałem tym razem ostrożnie jej podbródek.-Powiedziałem nie. A teraz wracamy.- otworzyłem drzwi od klasy. Dziewczyna wróciła do swojego zajęcia , a po chwili mieliśmy zacząć próbę. Szlag mnie trafiał jak miała być scena z pocałunkiem. Okazało się że Lily miała rację i to z Mike będzie całował Annabel.
-Proszę ostatnia scena. Wstawaj Mike.- powiedziałem wkurzony.
- Tak jest proszę pana. - poszedł na "scenę" jak skowronek. Odwróciłem wzrok gdy złączył ich usta w odpowiednim momencie .
- Ugryzłeś mnie! - usłyszałem głos Annabel. Był przepleciony złością i rozbawieniem.
-Mike ...- zacząłem zaciskając zęby.-odsuń się od niej i już jej nie całuj bo to się źle skończy .Zrobisz jej w końcu krzywdę .

Próba skończyła się i została mi jeszcze jedna lekcja z jakąś drugą klasą. Nie mogłem dziś odwieść Annabel bo ona kończyła już teraz. W ogóle miałem zły dzień. Postanowiłem że porozmawiam z nią wieczorem. Muszę w końcu. Gdy skończyłem pracę pojechałem po jakieś zakupy i wróciłem do domu.


-----------------------------------------------

No i się stało. Mam nadzieje że rozdział się podoba. Jest ASK i proszę państwa chciałam serdecznie polecić blog mojej przyjaciółki. Piszę bardzo dobrze tylko trzeba podnieść jej liczbę wyświetleń. Na prawdę polecam:
Dziewczyna bardzo mi pomaga przy sprawach technicznych bloga o Annabel i Harrym. 

wtorek, 20 sierpnia 2013

Invitations

Dziewczyna stała oniemiała, nic nie robiąc. Po chwili jednak odsunęła się gwałtownie i wybiegła wraz ze swoim rzeczami z mojego domu. Czy żałowałem? Skłamałbym gdybym powiedział że tak. Nie mam zamiaru odpuścić. Nie ma mowy.- postanowiłem.

Annabel

Zrobił to. Nie powinien. Zdecydowanie nie powinien tego robić. To on powinien pilnować granicy, no powinien być tym odpowiedzialnym. Kurde wszystko komplikuje. Jest moim nauczycielem. Tak nie może być. Weszłam do domu i zamknęłam go od środka bo chciałam iść się wykąpać. Wzięłam długą kąpiel i starałam się nie myśleć. Dziwnie się czułam. Po co on mnie całował ? Dlaczego ? I jeszcze jutro mam z nim lekcje. To na pewno był jedynie głupi incydent. Nie zrobi tego więcej. Odpuści, przecież nie warto. Poniosło go, to wszystko. Nie wiem dlaczego ale to zrobił. Wyszłam z łazienki i z mokrymi włosami poszłam poszukać stroju na jutrzejsze zawody. Właśnie! Przecież mam zawody co oznacza że nie mam jutro lekcji. Ale zawody miałam mieć dopiero po drugiej lekcji. Cholera. No nic. Przecież to tylko lekcja. Normalna lekcja muzyki. Następnego dnia samochód już na mnie czekał . Co miałam zrobić? Zostać w domu? Iść? Mogłam też udawać że nic się nie stało. Mam nadzieję, że to wyjście podziała. Zamknęłam dom i ruszyłam do auta. Weszłam do auta i posłałam mężczyźnie delikatny uśmiech. 
- Dzień dobry. - zaczęłam w miarę normalnym głosem.

-Dzień dobry Bells.- również się uśmiechnął i ucałował moją dłoń. Odpalił silnik i ruszył w stronę szkoły.
- Annabel - poprawiłam go. 
Praktycznie całą drogę żadne z nas się nie odzywało. Wysadził mnie tam gdzie zawsze i pieszo doszłam do szkoły. Od razu weszłam do klasy po chwili pojawił się również on.

-Dobry klaso.
Każdy mu tam jakoś odpowiedział i zaczęła się lekcja.
-Dostałem zadanie od dyrektora, które muszę wykonać.- zaczął opierając dłonie o biurko.-Mamy zorganizować musical kończący szkołę. Przypadł wam ten zaszczyt jako że jesteście trzecimi klasami.
Wszyscy zaczęli rozmawiać. Jedni się cieszyli inni mniej. W klasie zrobiło się na prawdę głośno.
-Cisza!- walnął dziennikiem.-Jak ja mówię to nie wy. Prosta zasada. A więc. Mike i Taylor muzyka. Josh, Kate, Clare i Maya scenografia. Główna rola należy do...
- Co to będzie za musical? - spytała Jennifer wchodząc mu w słowo.
-O was. Jak tworzyliście tę szkołę jak się tu czuliście. Annabel Meyers wystąpi jako główna bohaterka.
- Proszę?! - wstałam jak oparzona. - To wykluczone. Nie ma mowy.
-Pannie Meyers proszę na moment.- otworzył mi drzwi od klasy. Zła wyszłam przed klasę. Założyłam ręce na pierś i czekałam.
-Możesz mi powiedzieć co ty robisz?
- Nie chce brać w tym udziału a już na pewno nie jako główną bohaterka. Mówiłam panu że tego nie lubię.
-Ja to wiem. Dyrektor chce abyś wystąpiła jako główna bohaterka ponieważ masz być właśnie przewodnicząca. Proszę. Możesz zrobić to ostatni raz dla tej szkoły.- złapał mnie za ręce.
- W roli przewodniczącej tego nie widziałam. Ja się nie nadaje do takich rzeczy. - powiedziałam zła.
-Annabel.- zataczał kółka na moich kostkach -Zaśpiewasz parę piosenek i powiesz kilka kwestii.
- Dobra, ale tylko dlatego że nie chce podpaść i powiedział pan do mnie pełnym imieniem. - zrobiłam obrażona minę.
-Nie przyzwyczajaj się.- odgarnął mi kosmyk włosów i założył za płatek ucha.-Powodzenia na zawodach. Macie wygrać.- zastrzegł i otworzył mi drzwi. Wyminęłam go i usiadłam na swoje miejsce. Lekcja dobiegła końca i poszłam na kolejną. Potem razem z drużyną wsiedliśmy do autokaru. Trener w ogóle wobec mnie zachowywał się spoko. Ani słowem nie wrócił do spotkania w clubie. Nic. Mecz się zaczął i było strasznie ciężko. Ale wygraliśmy. Dostaliśmy puchary nagrody.. sukces! W ramach wszystkiego Tomlinson zabrał nas na pizzę a potem wróciłam do domu. Zmęczona poszłam pod prysznic. Cały czas myślałam nad tym przedstawieniem. Dyrektor powiedział mi że to wybrani uczniowie układają scenariusz. Nikt z poza nich nie wie jaki on będzie. Dowiemy się dopiero na pierwszej próbie. Matko ja nie chcę...- jęknęłam owijając się w ręcznik. Przebrałam się w piżamę i położyłam do łóżka. Popatrzyłam chwilę w sufit i zasnęłam. Następnego dnia o dziwo wstałam bez problemu. Wzięłam mundurek, a włosy związałam w warkocza. Zjadłam szybkie śniadanie, posprzątałam po sobie i wzięłam torbę wychodząc z domu. Wsiadłam do czekającego auta w którym siedział Harry. Głęboko się nad czymś zastanawiał.
- Cześć. - powiedziałam.
Odwrócił na mnie wzrok i uwolnił swoją wargę z uścisku zębów.-Dzień dobry.- uśmiechnął się blado.
- Wszystko ok? - spytałam patrząc na niego.
-Nie zbyt.- przyznał ruszając.
-mogę jakoś pomóc ?
-Od kiedy ja cię interesuje?
- Co jest złego w tym że chce ci pomóc ? Nie rozumiem.
-Nie ważne. Mam problem. Annabel zjesz dziś ze mną kolację ?
- To nie jest dobry pomysł. - powiedziałam. - Gdybym jednak mogła pomóc to śmiało mów. Nie krępuj się. - Wysiadłam bo Harry zatrzymał się w miejscu gdzie zawsze to robiłam.
-To nie pomysł. To prośba. Podejmij decyzję.- dodał i odjechał. Poszłam do szkoły. Lekcje mijały mi szybko i nadeszła pora muzyki. Usiedliśmy w kółku i rzucaliśmy swoje pomysły, które Harry zapisywał aby potem stworzyć scenariusz. Po tych zajęciach wyszłam na korytarz gdzie zaczepił mnie Mike.
 -Cześć Annabel.
-hej- powiedziałam chowając komórkę do torby.
-Mam pytanie.- zaczął a ja zauważyłam Stylesa rozmawiającego z paroma osobami obok .
- No więc słucham.
-Poszłabyś ze mną do kina? Znaczy dokładnie to możemy iść gdzie chcesz ale chcę cię zaprosić na randkę.- po tych słowach wziął głębszy oddech.
- Łał zaskoczyłeś mnie. - Jejku kapitan drużyny footballowej zaprosił mnie na randkę. ! Widziałam jak Harry aż się prostuje. Nie rozumiałam zachowania Stylesa i wzrokiem wróciłam do Mike'a
- przykro mi ale dzisiaj nie bardzo mogę.
-Oh szkoda może kiedy indziej - uśmiechnął się i odszedł. Miałam dziś pianino. Czekałam właśnie na nauczyciela.
Poszłam do ubikacji aby zapleść na nowo warkocza kiedy usłyszałam dzwonek na lekcję. Związałam włosy i pobiegłam w stronę klasy. Kiedy weszłam zauważyłam że Harry już tam jest.
 - Przepraszam za spóźnienie.
-Nie ma sprawy. Usiądź - poprosił sam zajmując miejsce przy pianinie.-Ten utwór napisałem dla ciebie ....- zaczął . Słuchałam w skupieniu i zachwyceniu. Nie mogłam pojąć czym założyłam sobie na taki wspaniały gest. Śpiewał mi cicho i muskał klawisze. Zakończył utwór kładąc ręce na kolanach.
- To było ... Łał .
Uśmiechnął się lekko i poprosił abym zagrała i zaśpiewała razem z nim. Przystałam na tą propozycje chętnie i tak minął nam czas do końca lekcji.
-Ann.- zatrzymał mnie biorąc za rękę . Popatrzyłam na niego pytającym wzrokiem.
-Zgódź się.- poprosił cicho.
- Może tym razem ja coś przygotuje ?
-Ale pod warunkiem że ugotujesz u mnie.
- Nie podoba ci się mój dom ? - Naśladowałam jego głos z momentu kiedy on pytał czy ja go nie lubię.
-Podoba lecz to ja zapraszam cię na kolację.
- Dobrze w takim razie o której mam się stawić panie Styles ?
-O 18. A teraz cię odwiozę panno Meyers.- wstał biorąc mnie za rękę.
- Jesteśmy w szkole. - zabrała szybko swoją rękę.
-Nikogo w niej nie ma.- zauważył prowadząc mnie do samochodu. Wsiedliśmy i ruszyliśmy.-Zastanawia mnie jedna rzecz.
-co konkretnie ?
-Dlaczego zgodziłaś się na kolację ze mną a nie z Mikiem?
- Odpowiedź na to pytanie zachowam dla siebie.
-Zapytam cię jak będziesz upita winem.
- Masz zamiar mnie upić? - podniosłam jedną brew.
-Mam zamiar zaproponować ci czerwone pół słodkie wino, które jest twoim ulubionym. Nie mam zamiaru cię odurzać i upijać .
- I tak ci nie powiem. To będzie moja słodka tajemnicą.
-Ale dlaczego? Mike jest fajnym i przystojnym chłopakiem w twoim wieku.
- Nie powiem ci - wystawiłam mu język. On też był jedynie 4 lata straszy ode mnie.

-No dobrze. Jesteśmy.- wyszedł i otworzył mi drzwiczki. Staliśmy pod moim domem. 
- Dzięki. - wysiadłam z auta. Weszłam do domu szybko odrabiając lekcję. Przeczytałam trochę lektury i wzięłam się za przygotowanie do randki . Czy to była randka? Chyba nie. Nie chce żebym nią była. Nie może być.


-----------------------------
Jak obiecywałam jest kolejny rozdział.
Podoba się?
Pod ostatnim rozdziałem było sporo komentarzy za co dziękujemy, dacie radę pobić ich ilość pod tym?
Przypominam że macie ASK gdzie możecie pytać naszych bohaterów o co tylko chcecie. 

sobota, 17 sierpnia 2013

Complicated Relationship

Drzwi się otworzyły i stanął w nich mężczyzna. Koszulę miał kompletnie rozpiętą, czyli widziałam jego klatkę.

-O Annabel.

- Nie przeszkadzam? - spytałam kiedy udało mi się oderwać wzrok od jego tatuaży na torsie.
-Nie, wchodź szybko.- pociągnął mnie do środka.- Zdejmij tą bluzę z siebie i idź do salonu.
- Nachlapie ci. - powiedziałam.
-Wiesz co zrobimy inaczej.- wziął mnie za rękę i poprowadził do łazienki.- Rozbierz się z tego wszystkiego, a ja dam ci jakieś rzeczy.- zostawił mnie i pobiegł na górę, a zaraz wrócił z koszulą, która będzie dla mnie jak sukienka.
- Przepraszam za kłopot, w sumie nie wiem dlaczego przyszłam i zawracam ci głowę. - przyznałam.
-Żaden kłopot i dobrze, że przyszłaś.- uśmiechnął się i wyszedł. Zdjęłam z siebie mokre rzeczy. Włosy wytarłam ręcznikiem, tak że każdy odstawał w inną stronę. Ubrałam pożyczoną koszulkę i wyszłam z pomieszczenia obciągając ją najbardziej jak tylko było to możliwe.
-Proszę.- z kuchni wyszedł Harry podając mi kubek ciepłej herbaty.
- Dzięki - wzięłam od niego naczynie.
-Chodź.- objął mnie w talii i poprowadził na sofę.  Usiadłam na niej i chciałam się napić ale była jeszcze za gorąca. Trzymałam więc naczynie w rękach aby ogrzać sobie dłonie.
-Wiesz, że jak będziesz chodzić w taką pogodę po dworze to będziesz chora? - odezwał się, kucając przy dvd.- Co chcesz obejrzeć?
- Nie wiem. - wzruszyłam ramionami. - Na pewno ci nie przeszkodziłam? Jest sobotni wieczór nie miałeś żadnych planów?
-Nie, nie przeszkodziłaś.- powtórzył.- chociaż możesz ze mną iść na prawdziwą imprezę. Chętna?
- Nie bardzo mam nastrój na imprezowanie, ale jeśli ty chcesz iść to już mnie nie ma. - powiedziałam szybko.
-Mieszkasz dwa domy dalej. Co za problem się przebrać. Ja cię bardzo ładnie zapraszam. To jak?
- Przecież ktoś może nas zobaczyć. - powiedziałam w końcu.
-W tym klubie? Nie sadzę.
- To gdzie ty chcesz mnie wywieść? - zaśmiałam się.
-No wiesz... zobaczysz. Wypijaj.- kiwnął na herbatę.- A ja pójdę się w końcu kompletnie ubrać.- puścił mi oczko i poszedł na górę. Zastanawiałam się czy moje policzki są czerwone jak pomidor czy może jak burak. Wypiłam cały napój i odstawiłam kubek. Po chwili mężczyzna zszedł na dół. Był ubrany standardowo. Czyli koszula, marynarka i czarne rurki. Podszedł do mnie i nałożył mi na ramiona swoją bluzę. Wziął mnie na ręce i wniósł do auta. Wyjechał z garażu i zaparkował pod moim domem. Wysiadł, wziął mnie w ramiona, odebrał moje klucze i otworzył drzwi, wnosząc mnie do środka. 

-Mogę poczekać?

- Tak jasne, przy okazji weźmiesz swoją marynarkę bo zapomniałam ci ją ostatnio oddać. - mówiłam prowadząc go do salonu.
-Zostaw ją sobie. - włożył ręce do kieszeni.
- Nie no co ty. Chcesz coś do picia?
-Nie dzięki. - uśmiechnął się.- Uroczo wyglądasz w moich ubraniach.
- Są za duże, twoja koszulka jest jak sukienka, trochę za krótka ale dalej sukienka. - powiedziałam zawstydzona.
-No oczywiście, że za duże, bo ty jesteś drobna. I znów się rumienisz, a co ja takiego powiedziałem?
- Nic, ja... pójdę się przebrać, ten... możesz pozwiedzać jak chcesz. - pokazałam na dom. Pokiwał głową, a ja pobiegłam na górę. Wybrałam czarną sukienkę i przebrałam się w nią. Po około 30 minutach byłam już pomalowana i uczesana. Gotowa zeszłam na dół. Harry widząc mnie, skierował się do razu w moją stronę.

-Jak zwykle olśniewająco pani wygląda panno Meyers.

- Idziemy? - starałam się zignorować komplement który znowu wprawił by mnie w zakłopotanie.
-Tak, proszę.- podał mi rękę i zaprowadził do austina.- Mieszkasz sama. - zauważył odpalając silnik.
- Nie uwierzysz jeśli zaprzeczę więc tak, mieszkam sama.
-Domyśliłem się.
- Po tym że nikogo u mnie nie było?
-Nie, bardziej po tym jak mieszkasz.- odparł. Skupił się na drodze i po 20 minutach byliśmy pod jednym z największych klubów.
- Jesteś pewien że nie będziemy mieć kłopotów? - spytałam wysiadając z auta.
-Na pewno nie.- wziął mnie za rękę prowadząc do środka. Było dosyć sporo ludzi. Po wejściu w głąb sali poczułam intensywny zapach papierosów i alkoholu. Przeszliśmy do baru. Tam Harry postawił mi drinka a zaraz potem zaprosił do tańca. Dobrze mi się z nim tańczyło. Był naprawdę niesamowitym chłopakiem. Chyba mogę go tak nazwać. Mimo wszystko jest między nami zaledwie 4 lata różnicy. Wciąż jednak jest też moim nauczycielem, o czym nie wolno mi zapominać. Teraz kołysaliśmy się w rytm wolnej muzyki. Obejmował mnie delikatnie czasem miałam wrażenie że muska ustami moje ramię. Musiało mi się jednak jedynie wydawać. Chyba był rozsądny i zdawał sobie sprawę z tego kim dla siebie jesteśmy. Uczennica - nauczyciel to wszystko. Podeszliśmy znów do baru i zauważyłam naszego trenera. Nasz widok go nie zdziwił .

-Cześć stary. Witaj Annabel

- Dzień dobry, ja ee.., muszę już iść. - spanikowałam i zaczęłam przeciskać przez tańczących ludzi. Harry mnie zatrzymał i przyciągnął do siebie.
-Nie bój się. Chodź.-znów poprowadził mnie w to samo miejsce. Siedziałam przy barze bawiąc się szklanką od drinka. Krępowałam się i bałam, no bo co Tomlinson mógł sobie pomyśleć. Wiedziałam że to zły pomysł.
-Dobra ja lecę a wy się bawcie. Ann w poniedziałek zawody.- Uśmiechnął się i wyszedł. Nic nie odpowiedziałam tylko odprowadziłam go wzrokiem do wyjścia. Harry położył mi rękę na kolanie.
-Nie stresuj się tak. Jego to tak obchodzi z kim ja przychodzę do klubu ...Naprawdę uspokój się.
- Ale to było dziwne. Spróbuj na to popatrzeć z mojej perspektywy.- wytłumaczyłam mu.
-Tak ale on jest moim przyjacielem i nie uważa nasze spotkanie za coś niestosownego. - gładził moje udo .
- Ok ale to i tak było dla mnie trochę dziwne. - popatrzyłam na niego.
-Spokojnie.- znów wziął mnie na parkiet. Tańczyliśmy jeszcze bardzo długo. Dużo piłam i o dziwo wcale nie odczuwałam skutków. Teraz już na pewno czułam jak delikatnie mnie całuje. Nie mogłam jedynie pojąć dlaczego. Niby kim ja jestem? Nijaka. Wspięłam się na palce i powiedziałam mu do ucha żeby usłyszał. 

-Idę do łazienki, zaraz wracam.

Puścił mnie powoli i odeszłam w stronę toalet. Tam uważając na swój makijaż spryskałam sobie twarz zimną wodą. Gdy ochłonęłam wróciłam na salę. Dopiero o 3 zaczęliśmy wracać ale zawiózł mnie do siebie.
- Dlaczego nie odwozisz mnie do mnie? - spytałam nie rozumiejąc.
-bo chcę cię mieć na oku.
- Jestem duża i sobie poradzę - zaśmiałam się .
-Nie wątpię
- Odwieziesz mnie? - popatrzyłam na niego. Cały czas siedzieliśmy w aucie.
-Nie.-.wyciągnął mnie z samochodu i zaniósł do jakieś sypialni .
- Jak to nie? - zdziwiłam się. Znowu przygryzał wargę co mnie dekoncentrowało.
-No nie.- powtórzył i zdjął moją sukienkę odwieszając ją na krzesło. To było bardzo dziwne, zachowywał się tak strasznie swobodnie jakbyśmy najnormalniej w świecie rozmawiali. Przez ilość alkoholu w moim organizmie zamiast zrobić cokolwiek tylko patrzyłam na niego zdumiona. Przyciągnął mnie do siebie i powoli nasunął na mnie koszulkę. Przyjechał dłońmi po moich biodrach i położył mnie na łóżku . Moje ciało przeszły dreszcze, sama nie wiem czym do końca były one spowodowane.
-Zaśniesz sama?- spytał układając mi głowę na poduszce .
- T-tak. - ledwo wymówiłam.
-Na pewno Bells? Czy mam się położyć obok?
- Harry od kilku miesięcy mieszkam sama... - zauważyłam. To było dla mnie na prawdę krępująca sytuacja. On sam mnie zawstydzał.
-Tak, ale jesteś pod wpływem alkoholu i wolałbym wiedzieć gdyby cię coś działo.- usiadł przy mnie i zdjął moje szpilki masując mi stopy.
- Wszystko jest ok. - usiadłam zabierając swoje nogi, no przecież nie będzie mi ich masował. - Dobrze się bawiłam - powiedziałam kiedy mi się przyglądał.
-Przestań uciekać. Nic ci nie zrobię. Połóż się. Spróbuj zasnąć. Będę w gościnnym obok.- powoli znów mnie położył i przykrył satynowa kołdrą .
- Dziękuje. - powiedziałam senna. Mężczyzna wyszedł, a ja już po chwili odpłynęłam.

Harry



Gdy rano się obudziłem, pierwsze co zrobiłem to poszedłem pod prysznic. Odświeżyłem się i ubrałem. Zajrzałem do Annabel, która słodko spała w moim łóżku. Uśmiechnąłem się i zszedłem na dół, aby zrobić śniadanie. Ta dziewczyna miała coś w sobie. Coś co nie dawało mi spokoju. Po prostu nie mogłem odpuścić i być z nią na relacji uczeń nauczyciel. Chciałem by była bliżej . Wiedziałem jednak że jest to niewłaściwe co totalnie mnie dobijało. W sumie jakbym się przeniósł do innej szkoły, nie byłbym jej nauczycielem.. Ale wątpię żeby przyjęli mnie gdzie indziej. W końcu o tą pracę starałem się bardzo długo. No i codziennie widuje Annabel. Moje przemyślenia przerwał dźwięk schodzenia ze schodów. Dziewczyna weszła do kuchni lecz chyba nie była w dobrym humorze.
-Witaj Ann. Boli cię głowa? - spytałem od razu. Odwróciłem się do szafki i wyjąłem na wszelki wypadek tabletki, a zaraz potem powróciłem do smażenia naleśników.
- Nie powinnam była tu spać. - powiedziała ignorując moje pytanie. - Też nie powinieneś na to pozwolić.
-Niby dlaczego? - spojrzałem na nią. - Czy to uważasz za granicę niestosowną?
- Widziałeś mnie w samej bieliźnie. - jej policzki od razu zrobiły się czerwone.
-Widziałem.- wzruszyłem ramionami. Jak ja lubiłem gdy ona się rumieniła. Była urocza.
- Nie powinieneś do tego dopuścić.
-Uważam że znacznie przesadzasz. Proszę.- podałem jej talerz .
- Jesteś starszy , powinieneś być rozsądniejszy ode mnie. Pomijając fakt że jesteś moim nauczycielem, bardzo istotny fakt, to przecież ja cię prawie nie znam.
-Ale czy ja ci coś zrobiłem? Co ja kobiety w bieliźnie nie widziałem? Jestem twoim nauczycielem, ale nie chcę być tylko nim.
- Jesteś też sąsiadem, ale nie rozumiesz że ja cię prawie nie znam? Poza tym nie możemy być razem widziani. Mnie wyrzucą ze szkoły a ciebie zwolnią. Może powinnam znowu zacząć jeździć do szkoły autobusem... Ja cię lubię, ale po prostu staram się myśleć trzeźwo, też powinieneś. - mówiła głosem wypranym z uczuć.
-Nie wywala mnie z pracy a ni ciebie ze szkoły. Przestań się tak martwić. Nic złego nie robimy.
- Ale ktoś z zewnątrz może tak pomyśleć. Nie często nauczyciel bierzę swoją uczennice do clubu i jeszcze potem przenocowywuje ją u siebie w domu.
-Nikt stąd nie wie że cię uczę .

Nie odpowiedziała tylko kończyła jeść. Walnąłem pięścią w blat i podszedłem do niej ujmując jej twarz. Popatrzyła mi w oczy. 

- Nie rób tego - powiedziała ledwo słyszalnie. Nachyliłem się całując jej usta. Delikatnie, czule. 


-------------------------------

Wielkie dzięki wszystkim którzy pomogli przemówić nam do rozsądku tamtej dziewczynie.
To taka pierwsza bardziej oficjalna część.
Teraz
jest nowy rozdział.
Liczę że się spodoba i pokażecie to przez sporą liczbę komentarzy pod nim. Zaczęło się robić ciekawie pomiędzy naszymi bohaterami więc jeśli chcecie szybko następną część to palce na klawiaturę i pisać ;)

wtorek, 13 sierpnia 2013

Bad Day?

- Nie, nie. Pójdę do siebie, jak sam mówiłeś to tylko dwa domy dalej. Tak w ogóle to bardzo dobrze gotujesz. Na prawdę mi spakowało. Jeszcze raz dziękuję.
-Annabel.- wstał i wziął moją dłoń.-Myślę że naprawdę nie ma problemu abyś dziś została.
- Wiesz...chyba jednak wolałabym wrócić do siebie. - powiedziałam zakładając buty.
-W takim razie cię odprowadzę.- poczekał aż się ubiorę znów nałożył na moje ramiona marynarkę i wyszliśmy .
- Nie musisz tego robić. - mówiłam chociaż wiedziałam że i tak nie posłucha.
-Nie będziesz chodziła sama po nocy panno Meyers .
- Ile ty masz w ogóle  lat ? - nie wytrzymałam. Spojrzał na mnie i się zaśmiał

-Dwadzieścia trzy.
- Mówiłam ogólnie.
- Luzik panie Styles my tylko rozmawiamy.


- Nie dałabym ci więcej. - przerzuciłam włosy na lewe ramię.
-No dzięki ..
- Wydajesz się dosyć doświadczonym człowiekiem. -gadałam tak przez ilość wypitego wina.
-W czym dokładniej doświadczonym? Sprecyzuj swoje spostrzeżenia.-.objął mnie w talii. Przełknęłam gule w moim gardle.
-Rozumiem. Jesteśmy.- ujął moją dłoń i pocałował.-Do zobaczenia rankiem. Miłej nocy Bells.
- Tak miłej nocy Harry , a i proszę nie mów do mnie Bells. Najlepiej zwracaj się do mnie pełnym imieniem jeśli to nie problem. Tak lubię najbardziej. - posłałam mu blady uśmiech. Znów zmrużył oczy i pojawiła się w nich dziwna iskierka.
-Nie lubię mówić do takiej istoty tak poważnie i oficjalnie. Twój wdzięk i urok same nadają ci imienia ..Annie, An, Bells ...Ślicznie .- jeszcze raz pocałował moją dłoń i odszedł. Patrzyłam jak odchodzi do póki nie znikł mi z oczu. Weszłam do domu i zdałam sobie sprawę że mam jego marynarkę. Oddam mu rano. - pomyślałam. Poszłam prosto do łóżka nawet się nie przebierając. Zasnęłam szybko ..gorzej z pobudka . Budzik dzwonił a ja nie mogłam otworzyć oczu. Miałam dość, w tej chwili mógłbym umrzeć. Może nie bolała mnie głowa ale wszystko mnie bolało. Nie wiem czemu. Podniosłam się mrucząc coś pod nosem i poszłam się ogarnąć.  Wzięłam prysznic i już ubrana w mundurek poszłam zjeść  śniadanie. Wzięłam spakowana torbę i wyszłam z domu. Z ręki wypadły mi klucze więc zaczęłam kląć pod nosem. Podniosłam je i zamknęłam dom schowałam je do torby. Coś mi mówiło że to nie będzie mój szczęśliwy dzień.
-Annabel.- usłyszałam zatroskany głos przed sobą.- Wyglądasz blado co się dzieję?- Styles podszedł do mnie kładąc mi ręce na biodrach.
- Mam kurwa dość. Nie mam na nic siły. Pobije dzisiaj rekord uwag i przeczuwam że mogę nawet wylądować u dyra. Wszystko mnie wkurza. To zdecydowanie nie będzie mój dzień. - powiedziałam co leżało na sercu.
-Może zostań w domu co słońce?
- Jak ty do mn.... Mam dzisiaj fizykę, a pan Malik już za mną nie przepada. Jakoś sobie poradzę. - musiał się serio przestraszyć skoro tak mnie nazwał. Nie powinien tego robić.
-No dobrze, a więc chodź.- wziął mnie za rękę prowadząc do auta. Weszliśmy i Harry ruszył. Wysadził mnie tam gdzie poprzednim i pojechał pod szkołę. Ja sama doszłam do budynku. Po pierwszej lekcji zaczepiło mnie parę chłopaków z innych klas.
-Taka ładniutka i samotna. Możemy poprawić ci humor.- obejmowali mnie i śmiali się.
- Jakoś nie jestem specjalnie zainteresowana. - powiedziałam chłodno.
-Żebym ja ci humoru nie poprawił. - usłyszałam za sobą . Wiedziałam że to Harry więc czułam się już bezpieczniejsza. Oczywiście dlatego że to po prostu nauczyciel, a nie Harry. Tak to na pewno dla tego.
-Widzę, a raczej prowadzisz monolog. Odsuń się od niej jeśli sobie tego nie życzy .
- Dobra, już sobie idę. Ale proszę pana ona mnie bardzo lubi, nic na siłę przecież. - tłumaczył mu.
-Po prostu zabierz ręce z jej ciała i zejdź mi z oczu.
- Się robi, już mnie nie ma. - zmierzył mnie wzrokiem i poszedł.
-Jaką masz teraz lekcję ?
- Hiszpański proszę pana. - odpowiedziałam zdziwiona jego pytaniem.
-Dobrze. Idź pod klasę. Potem mamy muzykę .
- Do zobaczenia i dziękuję.
-Nie masz za co - odparł i zniknął w korytarzu a ja poszłam na lekcję .
Ta lekcja minęła mi szybko. Też ją bardzo lubiłam. Moje przypuszczenia jak dotąd się sprawdzały. Miałam nadzieję że Harry nie wymyślił niczego na muzykę. Dzisiaj na pewno nie dającym się namówić na żadne śpiewanie czy cokolwiek. Na korytarzu dziewczyny trochę dziwnie na mnie patrzyły. Jakby z zazdrością. Tylko dokładały oliwy do ognia. Strasznie wkurzały mnie te ich spojrzenia. Z resztą dzisiaj wkurzało mnie chyba wszystko. Zadzwonił dzwonek więc weszliśmy do klasy . Po chwili pojawił się Harry.
-Dobra młodzież siadać i słuchać . Tak też wszyscy zrobili. Oparłam się wygodnie o krzesło i czekałam co będzie dalej.
-Ci co idą na konkurs prawa strona klasa. Ci co dzisiaj ćwiczą instrumenty tył klasy i ci co ze mną rozmawiają lewa strona.
Nie chciałam przy nich grać więc zdecydowałam się że będę "rozmawiać" z naszym nauczycielem. Posiedzę sobie i tyle. Parę dziewczyn również zostało.
-Nie Megan nie umowie się z tobą idź mi na tył klasy.- powiedział znudzony. Chyba pierwszy raz dzisiaj się uśmiechnęłam.
-Przysięgam że jak mnie któraś zapyta jeszcze raz o to to nie wytrzymam - powiedział przez zęby i wziął jakaś teczkę przeglądając ją .
- Więc co będziemy robić? - spytała ruda dziewczyna której za bardzo nie znałam.
-Rozmawiać. Ty masz zagrożenie z muzyki.- nie mógł ukryć rozbawienia. Dziewczyna oburzyła się i zaczęła dyskutować z mężczyzną.
-Dobra skończ już Clare. Powiedziałem ci. Przemysł. Panna Meyers ..
Podniosłam na niego wzrok. Byłam strasznie znudzona i jakaś nieswoja.
-Celujący .
- Słucham? Żartuje pan sobie?
-Ja? Sądzę że nie. Pan McCulkin ..Dobry. - wymieniał dalej. W życiu nie spodziewałabym się że będę mieć tak dobrą ocenę. Pierwsza dobra rzecz dzisiaj. Lekcja się skończyła. Poszłam na obiad i tak później szybko minęła reszta dnia. Harry oczywiście odwiózł mnie do domu.
- Do poniedziałku. - powiedziałam wysiadając z auta. Wreszcie kochany weekend.
-Do poniedziałku. – odparł i odjechał. Weszłam do domu i zmarnowana rzuciłam się na kanapę. Bezczynnie patrzyłam w sufit. Tak mniej więcej minęło mi również pół soboty. Jadłam właśnie obiad i nagle zaczęło padać. Zrobiła się straszna ulewa. A ja jak idiotka gdy tylko zjadłam poszłam na spacer w ten deszcz. Byłam w parku ale potem nie poszłam do domu tylko dalej.  Jakoś nie specjalnie przeszkadzał mi ten deszcz. To było raczej takie oczyszczające. Mokra do suchej nitki stanęłam przed domem Harry’ego. Nie wiedziałam co ja tu właściwie robię. To mój nauczyciel. Kurwa, skomplikowane to moje życie. Ale powinno żyć się chwilą i ryzykować. Co ja właściwie miałam ryzykować? Dobra nie ważne..- zorientowałam się, że gadam sama ze sobą. Potrząsnęłam głową i zapukałam do drzwi. Czekałam tupiąc nogami, deszcz dalej padał, a ja zastanawiałam się co mnie tutaj przyciągnęło... 

-----------------------------

Wiecie co? 
Siedzę przed laptopem i nie wiem co napisać. 
Dowiedziałam się dzisiaj o czymś co totalnie mnie wkurzyło. Kojarzycie nasz blog o Alice i Louis'ie?
Nasz pierwszy blog, do którego mam cholerny sentyment.
Otóż pewna dziewczyna postanowiła bezczelnie kopiować jego treść i pisać iż jest to jej własna twórczość. 
Osobiście mnie to bardzo dotknęło. 
Mam strasznego doła i dlatego piszę o tym do was. Może pomyślicie że jestem wredna, ale ja tego tak nie zostawię. Ta dziewczyna nie miała prawa tego zrobić.
Proszę piszcie do znajomych o tym i możecie zostawiać jakieś komentarze pod rozdziałami na tej stronie gdzie historia może wam się wydać znajoma:
Jest to dla nas bardzo ważne ponieważ to przykre i cholernie dołujące jak ktoś przywłaszcza sobie twoją ciężką pracę i pomysły.
Chodzi nam o prawdę.

Z góry dzięki i możecie się z nami dzielić swoimi opiniami na temat rozdziału i tej nieszczęsnej sytuacji.

Obserwatorzy