– Podwieźć ?
– Nie trzeba, dziękuje. Przejdę się.
– Jadę w tę samą stronę, co za problem.
– Nie mam daleko, a pan pewnie gdzieś się spieszy.
– Nie śpieszę się. Naprawdę. No chodź odwiozę cię.
Popatrzyłam jeszcze raz na drogę przed sobą i przystałam na
propozycję.
– Gdzie mam cię zawieźć Annie?
Podałam mu swój adres.
– Ładne auto. - powiedziałam głupio, żeby tylko przerwać ciszę.
– Dziękuję. An mam pytanie.
– Słucham...
– Czy w waszej klasie to dziewczyny są same takie.... do tańca
że tak powiem? Przecież to niemoralne.
– Hahaha... zauważył pan. Może powiem tak....jak uczyła nas
stara pani Wilson nie były tak aktywne.
– A...ow... Od jutra będę nosił granatowe sweterki i
materiałowe spodnie.
–Tak i jeszcze torbę na głowę to może im przejdzie. – dopiero po chwili dotarło do mnie co powiedziałam i poczułam że robię się
czerwona. Mężczyzna wybuchł śmiechem i pokręcił głową.
– Jak się panu podoba w naszej szkole? -– szybko zmieniłam temat.
– Chyba, jak ja się podobam nowej szkole. Nie no jest w
porządku. Polubiłem was. Annabel jesteśmy – zatrzymał samochód,.
– Tak....no to ymm...dziękuję.
– Nie ma za co. Do zobaczenia Annie.– uśmiechnął się,
wychodząc i otwierając mi drzwi.
Wzięłam swoją torbę i szybko wyszłam z auta.
- Do widzenia panie Styles.
Mężczyzna wsiadł do austina i odjechał, a ja weszłam do
domu. Zdjęłam buty i poszłam do kuchni napić się soku. Ze szklanka usiadłam na
kanapie. Że ja umiem śpiewać ? Nigdy nikt mi tak nie powiedział. Może dlatego
że rzadko to robię. No ale to nauczyciel czyli ma rację. Do późna siedziałam i
coś sobie śpiewałam. Potem wzięłam długą kąpiel zrobiłam sobie kolację i
położyłam się z książką. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Rano nie obudził mnie budzik
przez co znów spóźniłam się na autobus. Postanowiłam że nie pójdę na pierwszą
lekcje. Ubrałam słuchawki i z torba na ramieniu spacerem szłam w kierunku
szkoły. Pierwszą miałam fizykę, więc raczej bardzo nie ucierpiałam na tej
nieobecności. weszłam do szkoły i zobaczyłam że do końca lekcji zostało jeszcze
15 minut.
– Ładnie to tak się spóźniać.– usłyszałam zachrypnięty głos .
Przestraszyłam się. Odwróciłam się za siebie i zobaczyłam
swojego nauczyciela od muzyki.
– Siła wyższa, powiedzmy. – odpowiedziałam.
– Autobus?
– On mnie po prostu nie lubi, bawi się ze mną w łapanego, no
i niestety zazwyczaj wygrywa, ale za to kondycje mam dobrą.
– Nie wątpię. Dobrze, że mam po drodze. Jutro po ciebie
przyjadę. – odparł po chwili namysłu po czym poszedł gdzieś. Oniemiała poszłam
pod salę od angielskiego. Musiałam tłumaczyć się przed panem Horanem z mojej
nieobecności na poprzedniej lekcji.
– Dobra usprawiedliwię ci to. – uśmiechnął się
– Bardzo dziękuje.
– Nie ma sprawy. Siadajcie. – poprosił i zaczęła się lekcja.
Te lekcje były ciekawe. Angielski szedł mi dobrze.
– Ile mamy czasu na tą lekturę proszę pana? – spytał Sam.
– Dwa tygodnie. Niestety. Inaczej się nie wyrobimy z
materiałem.
– Dobra,– westchnął zrezygnowany.
Lekcja się skończyła i wyszliśmy na korytarz. Podeszły do mnie
koleżanki mówiąc że jutro jest impreza w szkole. Jako że jestem przewodniczącą
muszę iść. Poszłam na stołówkę a tam każdy zaczepiał mnie żeby dopytać o
jutrzejszy dzień. Tylko ja miałam jakieś konkrety dotyczące dyskoteki. Wszystko
im cierpliwie tłumaczyłam. Później poszłam na wf, informatykę, chemię i
zostałam na zajęcia dodatkowe pianina. Chodziłam na nie już dwa lata. Pani
Wilson zawsze pozwalała mi sobie po prostu grać, uwielbiałam to. Nikt inny nie
przychodził więc mogłam się przenosić do swojego świata.
– O, Annie. Witaj.- do sali wszedł pan Styles.
– Dzień dobry, na liście zobaczyłam że będzie pan prowadził
zajęcia z gry na pianinie.
–Tak. Tak właśnie. – usiadł obok mnie przy pianinie. – Pokaż co
umiesz dobrze?
Położyłam palce na instrumencie i zaczęłam grać. Mężczyzna
słuchał uśmiechając się. Sam się dołączył i graliśmy razem.
– No i tak to wygląda. – podsumowałam.
– Bardzo dobrze. Świetnie pojęłaś, to co pani Wilson ci
przekazała. Zagraj proszę Chopina. – podał mi kartkę z nutami.
– Ymm...no dobra.
Moja lekcja była dość przyjemna. Dużo rozmawialiśmy o
muzyce. Znał się na tym i lubił. Na pianinie grał bardzo dobrze i płynnie.
– Podobało się? – zapytał, opierając się o pianino i zbierając
kartki z nutami.
– Tak, kocham grać. – przejechałam po klawiszach nie naciskając
ich.
– Widzę. Dodaj do tego wokal. Dla mnie już jesteś artystką – uśmiechnął się .
– Nie lubię śpiewać, to znaczy lubię, ale dla siebie, bez
publiki. – zawstydzał mnie swoimi komplementami.
– Rozumiem.– przytaknął. – To co moja artystko, Annabel, pójdziesz
z nauczycielem na ciastko gdzie porozmawiajmy o muzyce?
Totalnie zaskoczył mnie tym pytaniem. W końcu jak to by
mogło wyglądać? Jest moim nauczycielem.
– Ja... spieszę się do domu, muszę wracać zaraz po zajęciach.
– Okay. W takim razie pozwól, że cię odwiozę abyś się nie spóźniła.
– Za chwile będę mieć autobus, proszę się nie fatygować.
– Żadna fatyga. Również jadę do domu. A autem będziesz
szybciej. Chodź.–wyprowadził mnie z sali i otworzył drzwi od samochodu.
– No ok. – westchnęłam.
Odpalił silnik i ruszyliśmy.
– Jak to jest na tych waszych imprezach? Jutro mam z wami
dyżur .
– Przepraszam, że to powiem ale chyba niedawno sam pan na takich bywał..
– Czyli nic się nie zmieniło .
– Obstawiam że przynajmniej jedna dziewczyna zrobi sobie
bambini. – powiedziałam patrząc przez szybę.
Nauczyciel się tylko roześmiał się i przyspieszył.
– Możesz mi mówić Harry?
– Nie jestem pewna czy to dobry pomysł, jest pan moim nauczycielem.
-Tak, ale tylko w szkole. No proszę cię Annabel czuje się
jak ostatni dziadek.
- Spróbuje ale nie obiecuje że uda mi się przestawić. -
powiedziałam niepewnie. Jego obecność strasznie mnie onieśmielała.
-Dziękuję.- uśmiechnął się radośnie i podjechał pod mój dom.
-Będę przed 8.
- Słucham?
-Przed 8 rano.- pokręcił rozbawiony głową .
- Właśnie miałam panu powiedzieć żeby pan nie przyjeżdżał, wstanę
na autobus. - powiedziałam szybko.
-Oj tam. Mam po drodze. Mówiłem ci. I nie panu.- poprawił
mnie.-No leć.
- Tak, uprzedzałam. – wyszłam z auta, lecz po chwili znowu
włożyłam głowę do środka. – Tylko że ja nie wiem czy to jest dobry pomysł…
-To nie pomysł. To decyzja. Człowiek musi podejmować decyzję
.
- Ale decyzje te powinny być odpowiednie, nie uważasz? - podniosłam
do góry jedną brew.
-A czemu ta ma być nie odpowiednia?
- Ponieważ jesteś moim nauczycielem i może to wyglądać
dwuznacznie jak przyjadę z tobą do szkoły. - powiedziałam szczerze.
-Nie jestem głupi panno Meyers. Wypuszczę panią przed
zakrętem czyli jakieś kilka metrów .
- Tego nie powiedziałam. Do jutra panie Styles. - tym razem
powiedziałam świadomie.
-Do jutro panno Meyers.- mrugnął do mnie i po chwili
odjechał . Wyjęłam kluczę i weszłam do środka domu. Odgrzałam obiad z wczoraj i
włączyłam telewizje. Wcale mi się nie chciało iść na tą imprezę. Nie lubiłam
takich zabaw. Zawsze stałam pod ścianą bo nikt nie prosi mnie do tańca. Nie
przeszkadzało mi to. Im mniejsze zainteresowanie mną tym swobodniej się
czuje. Następnego dnia wyszłam tylko z
domu a zgodnie z obietnicom czekało auto. Harry siedział na miejscu kierowcy i
robił coś na telefonie. Zamknęłam dom i ruszyłam w jego stronę. Otworzyłam
drzwiczki wsiadając do środka.
-Witaj.
- Hej.
-Jak samopoczucie?- spytał chowając telefon i odpalając
silnik. Spojrzałam na niego. Dzisiaj miał na sobie białą koszulę z podwiniętymi
rękawami i czarne rurki.
- Jak na razie nie najgorzej. Ale jak pomyśle o
popołudniowej dyskotece to... – wzdrygnęłam się.
-Nie lubisz imprez szkolnych?- spytał kątem oka patrząc na mnie.
- Nie . - odpowiedziałam krótko.
-A dlaczego? Przepraszam, że pytam, ale jesteś młodą
atrakcyjną dziewczyną, więc ..No ale dlaczego?
- Po pierwsze ha-ha-ha, a po drugie za dużo ludzi.
-Poważnie mówię. Jestem mężczyzną, więc uwierz. Rozumiem.
Podobno dzisiaj Louis da wam piękne dwie godziny w-fu. Miał wam biegi zrobić ale
samemu mu się nie chcę, więc będziecie mieć turniej siatkarski z moją klasą .
- Siatka, lepsze to niż bieganie. - powiedziałam.
-Ja wolę biegać. Znaczy w ogóle wolę siłownię, ale siatka to
u mnie ciężko.- skrzywił się .
- Nie lubisz? Siatki? Głupi
jesteś…..przepraszam. – dodałam szybko, jakby nie było nadal jest moim
nauczycielem.
-Heh ..spokojnie. Jedyna gra zespołowa to noga. Tomlinson
mnie zawsze ciągał i od wielu lat każe grać w klubie.
- Znasz Tomlinsona prywatnie, to znaczy pana Tomlinsona?
-Tak.- przytaknął zmieniając bieg.-To mój najlepszy
przyjaciel. Rozumiesz taka przyjaźń od dziecka.
- Fajnie, dobrze jest mieć kogoś takiego.
-A ty Annie masz?
- Wysadź mnie tu. - zmieniłam temat. - Już blisko do szkoły,
dojdę.
-Oczywiście.- zatrzymał auto i pozwolił wysiąść. Po paru
minutach byłam w szkole. Auto Harrego stało już a on sam był pewnie w środku
budynku. Poprawiłam torbę i weszłam do środka.
-Poczekajcie zaraz porozmawiamy, ale najpierw się zamelduje
dobrze? Dziękuję.- przepychał się przez tłum dziewczyn do pokoju
nauczycielskiego. Zaśmiałam się i poszłam na lekcje. Pierwszy miałam angielski,
a później wf. Przed klasą stał trener z piłką pod nogą i rozmawiał z Harrym.
Powiedział że mamy iść się przebrać i wyjść na boisko przed szkołą. Zmieszali drużyny dwiema klasami. Trafiłam na
parę dziewczyn z nie swojej. Mecz się zaczął i szanse były bardzo wyrównane.
Jednak po chwili udało nam się wyjść na prowadzenie. Nienawidziłam stać na ataku.
Przy bloku dziewczyny po drugiej stronie siatki wbijały mi te długie paznokcie
w dłonie. Wkurzały mnie ..Wolałam rozgrywać.
W końcu wygrałyśmy mecz a do końca lekcji zostało jeszcze 15 minut. Pan
Tomlinson pozwolił nam odpocząć. Podeszłam pod jedno drzewo i rozłożyłam się na
trawie w cieniu.
-Świetna gra.- usłyszałam nauczyciela muzyki, który opierał
się o ten sam pień.
- Tak, to był trudny mecz, chyba całkiem na poziomie.
-Masz rację. Tomlinson chce cię wziąć na zawody.
- Nagle zaczęła mnie boleć noga, chyba nie dam rady. -
powiedziałam patrząc na niego.
-Oczywiście.- pokręcił głową.-Nie wymiguj się. Sama na polu
nie będziesz, więc tremy nie ma. I tak cię postawi na libero z tego co mówił .
- Ale ja na prawdę nie chce. Musi pan to zrozumieć.
-Ja? To nie ja cię ciągnę.- wzruszył ramionami.
- Nigdzie nie idę. - podsumowałam.
-O Annabel szukałem cię!- pojawił się trener.-A co ty tu
robisz? Ślicznotka numer 1 cię szukała .
Nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać.
- Ja... wie pan bo jeśli chodzi o te zawody to ja nie bardzo mogę.
-Ale dlaczego?- zrobił smutną minę.-No ich nie wezmę.- wskazał
na swoje ukochane blondynki
- Ja się nie nadaje, boli mnie noga, mam dentystę,
pogrzeb....Niech sobie pan wybierze.
– Ale Annabel świetnie grasz. No prooooszę raz.– uklęknął
przede mną składając ręce jak do modlitwy.– wiesz jak dawno czegoś nie
wygraliśmy ?
– Jest pan nowym nauczycielem a już zna pan historię
szkoły? Jezu niech pan wstanie...
– Nie póki się nie zgodzisz. Będę tak klęczał a jak nie
pomoże to skrzypce wezmę i choć nie umiem to ci zagram ale się zgódź.
– Dobra pojadę, tylko błagam niech pan wstanie. – powiedziałam
szybko, bo ludzie zaczęli się patrzeć.
– Dobra.– ucieszył się i podniósł. Przybił piątkę z
przyjacielem i ruszyli do pokoju nauczycielskiego.
– Chamstwo. – burknęłam do siebie. Ruszyłam do szatni, aby
się przebrać. Gotowa ruszyłam na historię. Lekcje skończyłam po 14. Byłam
dzisiaj wyjątkowo zmęczona, no i jeszcze ta dyskoteka później. Przy przystanku
zatrzymał się dobrze znany austin martin .
– Nie pojadę z tobą. – powiedziałam do siebie zanim drzwi
się otworzyły.
– No Annie zapraszam.
– Dzisiaj wrócę sama, proszę jechać.
– Sama? Wiesz, że twój autobus odjechał 10 minut temu. Za
prawie godzinę przyjedzie następny. Za następną godzinę będziesz w domu. Potem
znów dwie godziny i nie zdążysz.
– Skąd ty to wszystko wiesz?! – tupnęłam nogą jak małe
dziecko. Wkurzało mnie że ma rację.
– No wiesz, mieszkam nie daleko ciebie ... Wsiądź, zaraz zacznie
padać.
– Dobra, ale to ostatni raz. – zastrzegłam zajmując swoje
miejsce.
– A czemu ostatni? Rano mogę cię wozić, bo mój dom znajduje
się dwa domy dalej od twojego. –odparł ruszając przed siebie.
– Ale ja mogę jeździć autobusem. Na prawdę nie wiem dlaczego
ci tak na tym zależy... – mówiłam sama nie wiem czy do siebie czy do niego.
– Spóźniasz się. Poza tym mam po drodze i przyjemnie jeździć
mi z tobą.
– Ja dostaje opieprz za spóźnienia, nie ty. – nagle miałam
ochotę coś rozwalić, to chyba przez tą dyskotekę miałam taki humor.
– No dobrze ale mi smutno jeździć tak i gadać do siebie.
– To nie wiem, podwoź dziewczynę do pracy, albo rozmawiaj z
nią przez telefon po drodze.
Spojrzał na mnie krzywo.
– No co? Ja nie jestem dusza towarzystwa jakbyś nie
zauważył.
– Nie mam dziewczyny. Widzę, ale dobrze mi się z tobą
rozmawia. Jesteś inteligenta i normalna.
– Normalna? Nie powiedziałabym. – odwróciłam się do niego. – A brakiem dziewczyny na twoim miejscu bym się nie chwaliła i tak masz już sporo
adoratorek, pochwał się właśnie że zaśpiewałeś swojej ukochanej balladę czy coś
daj im do zrozumienia że masz dziewczynę czy może nawet narzeczoną, może to
zadziała..
– O mnie się nie martw. Jestem ich nauczycielem a nie
chłopakiem do podrywu. Przyjadę za dwie godziny - powiedział zatrzymując auto i
wychodząc z niego, aby mi otworzyć .
– Nie mam wyjścia prawda, muszę z tobą jechać? – popatrzyłam
na niego.
– Nie lubisz mnie? – spytał po chwili. Przeczesał sobie grzywkę
do góry i oparł się o auto.
-----------------------------------------------------------------
No więc tak. Jest kilka spraw. Po pierwsze dzisiaj jadę na parę dni i nie będę mogła dodać rozdziału. Najprawdopodobniej kolejny pojawi się w piątek, chyba że zaskoczycie mnie dużą ilością komentarzy to może dodam jeszcze w czwartek. Ten rozdział jest dłuższy niż poprzednie, mam nadzieje, że się spodoba. Przypominam o ASK-u i do zobaczenia ;)
super <3 czekam na kolejny rozdział <3
OdpowiedzUsuńHaha zakochał się chyba Hazza:-) sweet rozdział<3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Czekam na kolejny.;3
OdpowiedzUsuńZAJEBISTA ZAJEBISTOŚĆ!!!
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać co wydarzy się na dyskotece
Czekam na nn
Pozdrawiam ;*
zajebiście zajebisty
OdpowiedzUsuńjestem mega podjarana, że już chce piątek!!
dawaj szybko nexta weny i buziole ;**
Ciekawe co tam się wydarzy ? ;3 Dawaj nn ;)
OdpowiedzUsuńWłaśnie tu trafiłam, świetnie piszesz, zapraszam też do siebie:
http://kolorowezycie14.blogspot.com/
Dawaj dalej szybciutkoo!!!!
OdpowiedzUsuńDALEJ DALEJ *.*
OdpowiedzUsuńBaaardzo fajny blog ! :D Taaaki inny, ale to dobrze :)
OdpowiedzUsuńNiecierpliwie czekam na następny ^ ^
Ciekawe co tam się na dyskotece zdarzy *_*
Pozdrawiam,
Aleksandra :)
sietny pisz szybko
OdpowiedzUsuńzajebisty!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńno normalnie SUPER !!!!!!!!!!1
OdpowiedzUsuńJaki adorator z Harry'ego. Rozdział jak zawsze super.
OdpowiedzUsuńWielbię twojego bloga <3
OdpowiedzUsuńPiszesz zarąbiście ;*
Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału ;)
Życzę weny i pozdrawiam <3
Kocham Kocham Kocham ! JMSster x
OdpowiedzUsuńProszę w czwartek :c
OdpowiedzUsuńUwielbiam <3 Chcę już następny :-)
OdpowiedzUsuńzajebisty
OdpowiedzUsuńkiedy następny ;D
OdpowiedzUsuń:P czekam na kolejny i na czwartek :)
OdpowiedzUsuńSuper czekam na next
OdpowiedzUsuńszybko szybko loffam to ;p
OdpowiedzUsuńkocham to <33
OdpowiedzUsuńjesteś zajebista !!!!
OdpowiedzUsuńja chce następny!!!!!! świetny ;*
OdpowiedzUsuńpisz !!
OdpowiedzUsuńnie jesteśmy maszynami to po pierwsze :) A po drugie to przecież jest wyraźnie napisane, że Karolina doda rozdział albo w piątek albo w czwartek, ja tej możliwości nie mam.
Usuńok sorry to nie maiło tak zabrzmieć <3
Usuńspoko :) Ale dzięki za komentarze :*
Usuńnie ma za co jak czegoś tak wspaniałego mogłabym nie komentować
UsuńOoo miłe :)
Usuń[SPAM]
OdpowiedzUsuńHej :) wpadnij do mnie i zgłoś swojego bloga do spisu blogów o 1D! http://fanfiction-o-1d.blogspot.com
Całuski :*
Wspaniały : ***
OdpowiedzUsuńCzekam na nn : ***
ej, czy to dzisiaj ( 09.08.2013 ) będzie nowy rozdział ? Czekam z niecierpliwością <3
OdpowiedzUsuńTak dzisiaj :)
UsuńOK czekam :*
UsuńSuper rozdział :D Czekam na next :D
OdpowiedzUsuńKiedy ten rozdział wreszcie będzie? ^^
OdpowiedzUsuńBędzie jeszcze dzisiaj ;)
UsuńWiesz... tam to auto Harrego to aston martin a nie austin martin wiem bo znam sie na samochodach
OdpowiedzUsuńRychlo w czas.
Usuń